Toruński żużel przechodzi reorganizacje wywołaną przez pierwszy w historii spadek. Za jedną z przyczyn często podaje się niski poziom szkolenia. Warto jednak przyjrzeć się bliżej juniorom, aby dostrzec w nich ludzką twarz.
W rozmowie z naszym portalem jeden z nich Aleks Rydlewski, opowiedział m.in. jakie trudności spotkał na swojej drodze w minionym roku.
Bartosz Fryckowski (speedwaynews.pl): Aleks za Tobą trzeci już sezon w Twojej karierze w dorosłym żużlu. Jak go oceniasz?
Aleks Rydlewski (eWinner Apator Toruń): Niestety sezonu 2019 nie mogę zaliczyć do udanych, często zdarzały mi się upadki które zwykle były nie z mojej winy. Było to dość frustrujące. Ponieważ od połowy sezonu zwykle przy wsiadaniu na motocykl towarzyszył mi ból. Moje wyniki znacznie się pogorszyły. Jedynie koniec sezonu, kiedy trochę wyluzowałem i dzięki częstym rehabilitacjom uporałem się z urazami był przyjemniejszy, co daje duże nadzieje na przyszły rok.
– W zeszłym roku miałeś jednak kilka przebłysków. Jednym z nich był start w jako gość w Polonii Piła podczas rundy DMPJ w Poznaniu (9 punktów) czy Turniej Par w Toruniu (I miejsce pary, komplet punktów i najlepszy czas dnia).
– To były na prawdę udane zawody, choć żałuję, że nie mogłem utrzymywać takiej formy przez cały sezon. Dzień po zawodach w Poznaniu miałem solidny wypadek w Pile, a zawody parowe w Toruniu były ostatnimi w sezonie. W przyszłym roku liczę na stabilniejszą formę.
Niestety twoją zmorą są kontuzje…
– Dokładnie, w ubiegłym roku naderwałem mięsień prawej łydki oraz złamałem nadgarstek. Do tego doszło kilka mniejszych urazów, co bardzo odczułem. Gdy wracałem po jednej kontuzji szybko zdarzała się kolejna, niestety taka jest charakterystyka tego sportu, trzeba się z tym liczyć.
– Apator spadł do I ligi, wiadomo jak bardzo jest to bolesne doświadczenie dla całego środowiska żużlowego w Toruniu. Jednak paradoksalnie może Ci to pomóc. Liczysz na regularne występy w lidze?
– Spadek mojej drużyny był „ciężką pigułką” do przełknięcia, szczególnie że w najwyższej klasie rozgrywkowej braliśmy udział ponad 40 lat. Drugi szczebel rozgrywek jest również bardzo silny i jeżdżą tu świetni zawodnicy, start w lidze byłby ciężkim wyzwaniem, ale jestem na nie gotowy. Przy dobrym nastawieniu mogę dobrze zacząć przygodę z ligą na tym poziomie rozgrywek.
– Abyś mógł spełniać własne cele i marzenia potrzebujesz pracy. Jak wyglądają Twoje przygotowania do sezonu?
– Trenuje pilnie pod okiem trenerów Zbigniewa Wójtowicza i Tomasza Bajerskiego. Treningi są bardzo intensywne, o moje przygotowanie fizyczne dbają na prawdę doświadczone osoby. Jestem pewny dobrej formy, przede mną ostatni miesiąc okresu przygotowawczego, wciąż mam do zrzucenia kilka kilogramów. Ale jest to do zrobienia, sezon w marcu zacznę na 100%.
-Ostatnio miałeś przyjemność zagrać w hokejowych derbach gdzie Apator podejmował GKM. Czułeś się bardziej jak Aleksandr Owieczkin, czy bardziej jak Sindey Crosby?
– Gra w hokeja sprawia mi duża przyjemność, szczególnie gdy towarzyszył temu szczytny cel. Mecz miał charakter charytatywny. Zawsze moim ulubionym graczem był Crosby, z Pittsburg Pinguins. Może gdybym miał na koszulce numer 87 to wykorzystałbym swoje podejście w konkursie rzutów karnych, które są specjalnością Sindeya (śmiech).
– Z całą pewnością stanowiłoby to talizman (śmiech). Jak wygląda Twoje obecne zaplecze sprzętowe?
– Dostałem od klubu dwie dobre ramy, czekamy jeszcze na silniki i finalizujemy przygotowania w warsztacie. W tym roku będę jeździł na dobrych motocyklach.
– Jesteś młodym ambitnym chłopakiem z Torunia, czy masz wokół siebie osoby, które pomagają Ci w rozwoju?
– Bardzo wspierają mnie rodzice i przyjaciele. Którzy mimo, że nie interesują się aż tak żużlem to często przychodzą na zawody w Toruniu, gdy biorę w nich udział. Miło czuć ich wsparcie.
– Chodzisz do jednego z najlepszych liceów w Toruniu. Czy ciężko jest pogodzić naukę na takim poziomie ze sportem wymagającym sporego nakładu czasu?
– Choć jestem w drugiej klasie to już odczuwam, że matura się zbliża. W V liceum dobrze się odnajduję, to bardzo dobra szkoła, pod względem poziomu, nauczycieli oraz społeczności uczniowskiej. Łączenie nauki ze sportem często jest ciężkie, w zeszłym roku na początek sezonu przypadł strajk nauczycieli, więc jeszcze nie wiem, jak wygląda godzenie najintensywniejszego okresu zarówno w szkole i sporcie. Choć jestem gotowy do tego wyzwania, mam przyjaciół, którzy pomagają mi notatkami, gdy jestem nieobecny co jest bardzo pomocne.
– Z autopsji powiem, iż końcówka maja i początek czerwca są dość ciekawe w V LO. Żużel trenujesz od dwunastego roku życia, jednak nie startowałeś w zawodach na miniżużlu.
– Rzeczywiście mój pierwszy kontakt z motocyklem miniżużlowym był, gdy miałem 12 lat. Jednak regularnie trenować zacząłem pod koniec sezonu 2016, już na dużych motocyklach.
– Tajemnicą nie jest, że jesteś wielkim fanem F1 i Roberta Kubicy. Myślisz, że Robert w 2021 stanie się jednym z dwóch podstawowych zawodników Orlen Alfy Romeo Racing?
– Robert jest bardzo doświadczonym zawodnikiem oraz ma ogromne umiejętności co pokazywał w 2008 i 2010. Jestem przekonany, że rok 2019 to był wypadek przy pracy, a Robert znalazł się w nieodpowiednim zespole w nieodpowiednim czasie. Liczę na szybki powrót Roberta na grid i mocno trzymam kciuki, to jeden z moich sportowych idoli.
– W takim razie kto jest jeszcze Twoim sportowym idolem?
– Ogromnym szacunkiem darze Jasona Doyle’a to jest zawodnik, który przez lata budował swój sukces ciężką praca pomimo przeciwności. Mam nadzieję, że przyszłości będę mógł znaleźć się z nim w jednym zespole. Ponieważ dużo mi podpowiadał na początku sezonu 2019.
– Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w nadchodzącym sezonie.
– Dziękuję bardzo.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!