Greg Hancock kończy karierę - to główna informacja tego weekendu oraz przede wszystkim miesiąca. Saga dotycząca przyszłości amerykańskiego czempiona znalazła swój finał, choć nie taki na jaki wszyscy oczekiwali.
Wielu, o ile nie wszyscy wierzyli w to, że Amerykanin wróci do czarnego sportu. Tym bardziej, że w rozmowie z naszym serwisem Greg Hancock mówił otwarcie, że chce dzikiej karty na cykl FIM Speedway Grand Prix, którą ostatecznie otrzymał, a w listopadzie z kolei podpisał kontrakt z PGG ROW Rybnik. Informacja przekazana w walentynkowe popołudnie była sporym szokiem.
Amerykanin ostatnie miesiące skupiał się na rodzinie, a przede wszystkim chorej żonie. Właśnie jej stan zdrowia był kluczowy dla dalszej kariery Hancocka. W mediach społecznościowych zamieszczane były przez rodzinę zawodnika wpisy, które przekazywały dobre wieści.
Koniec kariery Hancocka to spora strata dla PGG ROW Rybnik, gdzie zawodnik miał być liderem beniaminka PGE Ekstraligi. – Ta informacja nie jest dla nas wielkim zaskoczeniem, bo od początku naszych rozmów wiedzieliśmy, co w tej chwili jest dla Grega najważniejsze. Szanujemy oczywiście jego decyzję, a małżonce życzymy zdrowia – mówi Krzysztof Mrozek, prezes KS ROW Rybnik na łamach klubowego serwisu.
W efekcie ciężar wyników w zespole Piotra Świderskiego spocznie na barkach m.in. Kacpra Woryny, Václava Milíka czy także Andrzeja Lebiediewa.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!