Który to już powrót Rune Holty do Włókniarza Częstochowa? - zastanawiają się pewnie kibice spod Jasnej Góry. Norweg z polskim paszportem po roku ścigania się dla Get Well Toruń wraca na "stare śmieci", gdzie ma stanowić o sile drugiej linii ekipy Marka Cieślaka.
Odejście Holty z Włókniarza w 2017 roku wywołało sporo kontrowersji. Wówczas doświadczony, były uczestnik cyklu Grand Prix związał się z toruńskim klubem, podczas gdy w drugą stronę powędrował Adrian Miedziński. Była to jedna z najbardziej spektakularnych zamian w historii transferów w PGE Ekstralidze. Po dwóch latach obaj żużlowcy znowu zamienili się miejscami i wrócili skąd przyszli.
– Nigdy nie wiesz co przyniesie przyszłość. Teraz jestem w Częstochowie, z czego jestem zadowolony. Czuję się szczęśliwy, że tu wracam. Mam te same dobre przeczucia jak wtedy, kiedy wracałem wcześniej do Włókniarza Częstochowa. Mam nadzieję, że będę zdobywał tyle punktów, ile będzie potrzeba, że będzie wykonywał dobrze moje obowiązki i że będę kontynuował dobrą formę z końcówki poprzedniego sezonu. Wówczas będę bardzo zadowolony – powiedział 47-latek.
Poprzedni sezon nie należał do udanych dla Holty, głównie z powodu kontuzji. Dopiero w końcówce rozgrywek Rune wrócił do łask toruńskiego Get Well i wspólnie z Jasonem Doyle'm stanowił o sile zespołu z Grodu Kopernika.
– Miałem naprawdę bardzo poważny wypadek i wymagało ode mnie ciężkiej pracy, aby wrócić do pełni zdrowia. W poprzednim roku oraz w trakcie tegorocznej zimy spędziłem mnóstwo czasu na ciężkie treningi. Po tej pracy czuję się teraz bardzo dobrze. Wydaje mi się, że jeszcze nigdy w życiu nie przepracowałem zimy tak mocno, jak w tym roku. To był bardzo owocny okres. Teraz czuję się mocny. Jestem gotowy do ścigania – skwitował czwarty zawodnik świata z 2010 roku.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!