Koronawirus dotknął również świat żużlowy. Szymon Woźniak ma jednak nadzieję, że sezon 2020 rozpocznie się jak najszybciej. W rozmowie ze speedwaynews.pl zawodnik truly.work Stali Gorzów podsumowuje zgrupowanie drużyny oraz swój występ w programie “Jaka to melodia”.
Paulina Wiśniewska (speedwaynews.pl): W połowie marca miały zacząć się sparingi, ale koronawirus sparaliżował również świat żużlowy. Jak to wpływa na Pana jako zawodnika i organizację sportowego życia?
Szymon Woźniak: Wiadomo, że jest to trochę inna sytuacja niż dotychczas. Zdrowie każdego z nas, każdego kibica jest teraz bardzo narażone. Panuje dezorganizacja. Wydaje mi się, że lepiej zapobiec teraz rozprzestrzenianiu się tej epidemii i jak najszybciej to zablokować.
– Staracie się jakoś zabezpieczyć przed koronawirusem, zmienić na chwilę swoje życie czy trenujecie normalnie i nie poddajecie się panice, która wkrada się w społeczeństwo?
– Wiadomo, że nie jesteśmy teraz w łatwej sytuacji. Pogoda podpowiada, że można wyjeżdżać na tor i rozpoczynać powoli sezon, ale teraz wszystkie treningi i sparingi zostały odwołane, a za chwilę mecze ligowe mogą zostać przełożone. Ciężko powiedzieć jak ten początek sezonu będzie wyglądał. Każdy, kto ma warunki i ma gdzie wyjeżdżać to trenuje póki może. Każdy z nas chce te kilka kółek objechać. Teraz trudno stwierdzić, czy będziemy wprowadzali tryb treningów, taki powiedzmy na podtrzymanie tego rytmu startowego, czy będziemy inaczej działać. Ostatnie dni przyniosły dużo nowych informacji i myślę, że musimy jeszcze chwilę poczekać na ostateczne rozstrzygnięcia.
– 15 lutego został wyemitowany odcinek programu “Jaka to melodia” z udziałem żużlowców. Stres był duży, czy raczej traktował Pan to w kategorii zabawy?
– Zdecydowanie z chłopakami traktowaliśmy to w kategorii dobrej zabawy. Kamery i ta cała atmosfera studia niosła troszkę stresu, ale była to ciekawa przygoda. Mieliśmy niepowtarzalną okazję podkreślić obecność naszej dyscypliny w Polsce oraz pokazać widzom żużlowców z troszkę innej strony. Była to z pewnością dobra reklama sportu żużlowego w Polsce.
– Z początkiem marca zakończyło się zgrupowanie Stali Gorzów. Czas spędzony na różnego rodzaju aktywnościach, całą drużyną, wpływa znacząco na atmosferę podczas sezonu? Czujecie się bardziej zgrani?
-Takie zgrupowanie, choćby kilku dniowe, ma naprawdę fajne efekty, jeśli chodzi o współpracę drużyny. Mamy okazję pobyć razem, bo w sezonie widujemy się tylko w pracy, a wtedy i tak każdy z nas jest skoncentrowany na swoim zadaniu, sprzęcie, czy rozmowie ze swoim teamem. Nie zawsze jest czas żeby porozmawiać ze sobą, a na zgrupowaniu luźna rozmowa przy posiłku jest naprawdę fajną sprawą i dobrze wpływa na budowanie wzajemnej relacji.
– W takim razie jak wygląda takie zgrupowanie? Co na nim robicie?
– Każde zgrupowanie wygląda inaczej, chociaż wiele elementów jest podobnych. Jest mniejsza lub większa aktywność fizyczna, ale to zależy od strategii klubu. Jest też czas, który poświęcamy integracji. U nas wyglądało to tak, że był trening fizyczny, ale były też zajęcia mające na celu poprawienie współpracy między nami, które prowadziła Julia Chomska. Wychodziliśmy razem do restauracji na kolacje i graliśmy w kręgle. Wszystko było bardzo fajnie zorganizowane. Trafiliśmy na dobrą pogodę, a dzięki temu mieliśmy świetne warunki do jazdy na nartach i spędzania aktywnie razem czasu. Mile wspominam zgrupowanie.
– Rozumiem, że w pana odczuciu takie zgrupowania są potrzebne i fajnie, że odbywają się centralnie przed sezonem.
– Zdecydowanie tak. Te kilka dni przed każdym sezonem fajnie jest spędzić we własnym gronie, omówić różne sprawy, porozmawiać z trenerem, omówić plan działania. Nie zawsze mamy czas pobyć ze sobą i powygłupiać się.
– Od nowego sezonu zostanie wprowadzona nowa tabela biegowa. Ma to dla żużlowca znaczenie, czy nie patrzy się na to pod tym kątem? Wsiada po prostu na motocykl i jedzie.
– Dla takich doświadczonych zawodników, którzy mają za sobą już kilkanaście lat startów na karku to będzie spora zmiana. Dużo niuansów uzależnione jest od tego, w którym wyścigu się jedzie, czy z którego pola. Dla kibiców ta zmiana może wydawać się mała, ale myślę, że dla większości zawodników jest to jedna z największych zmian podczas tej przerwy zimowej.
– Bartosz Zmarzlik zdobył w ubiegłym sezonie tytuł Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu. Przez to wydarzenie, wy jako drużyna, jesteście w pewnym stopniu w centrum uwagi.
– Myślę, że faktycznie jesteśmy trochę w centrum uwagi, ale jednak bardziej jest w niej sam Bartek i musi przyjąć to na siebie, jednak muszę powiedzieć, że doskonale sobie z tym radzi. My, jako drużyna, możemy go wspierać i cieszyć się tym sukcesem razem z nim. Ja osobiście cieszę się niezmiernie, że mam możliwość jazdy z Bartkiem w dwóch ligach, polskiej i szwedzkiej.
– Myśląc o nowym sezonie na pewno rodzą się w głowie plany i cele, zarówno drużynowe, jak i indywidualne na kolejny żużlowy rok, więc zapytam właśnie o nie.
– Jeśli chodzi o występ ligowy, to zarówno w Polsce, jak i Szwecji chce być solidnym punktem zespołu. Z roku na rok moja dyspozycja, przynajmniej w Polsce, jest coraz lepsza i chce się tej tendencji trzymać. Chcę również, aby zbliżający się sezon był dla mnie jeszcze lepszy i aby mi się udało poprawić moją średnią biegową. Ważne dla mnie jest to, aby być wsparciem dla obu drużyn i zdobywać dużo punktów. Jeśli chodzi o mnie indywidualnie, to w każdych eliminacjach, w jakich będę brał udział, pragnę dawać z siebie 100 procent i zajść jak najwyżej.
– Przygotowania do nowego sezonu od jakiegoś czasu trwają w najlepsze. Poczynił Pan jakieś znaczące zmiany w sprzęcie lub swoim teamie?
– Jeśli chodzi o zmiany na nowy sezon, to jestem w trakcie otwierania bazy w Szwecji. Będę miał tam mechanika oraz warsztat i nie będę musiał na mecze ligi szwedzkiej podróżować z teamem busem. Ja i tak już od jakiegoś czasu podróżowałem samolotem, a mój team busem. Teraz wszyscy razem będziemy latali samolotem, a wszystkie sprawy sprzętowe będą załatwiane tam na miejscu w Szwecji. Będzie mechanik, który będzie nas odbierał z lotniska i pomagał nam w trakcie zawodów oraz dbał o sprzęt na miejscu.
– Przygotowywania do ligi szwedzkiej, a do ligi polskiej różnią się od siebie?
– Główna różnica jest taka, że liga szwedzka zaczyna się później niż polska. W Polsce dość szybko musimy wsiadać na motocykl i często wyjeżdżać na treningi za granicę, czy trenować w mniej komfortowych warunkach, żeby zdążyć z przygotowaniem do sezonu. W Szwecji sezon zaczyna się na początku maja i przygotowując się do tamtejszej ligi, nie ma takiego pośpiechu. Cała reszta wygląda identycznie.
– Sezon 2020, miejmy nadzieję, że się szybko zacznie. Wiele osób stawia Was na podium w nowym sezonie, a oczekiwania wobec Pana i drużyny rosną. Odczuwacie w związku z tym większą presję?
– Cieszę się, że w oczach ekspertów wyglądamy na papierze dobrze. To miłe, że ktoś, kto ma do czynienia z żużlem, widzi w nas potencjał i jest to dość budujące. Od kilku lat PGE Ekstraliga jest na tak wyrównanym poziomie, że naprawdę decydują drobiazgi. Jest wielu chętnych do fazy play-off i nigdy nie wiadomo jak to się potoczy. Trzeba dawać z siebie wszystko i liczyć na odrobinę szczęścia, bo czasem wystarczy jedna kontuzja, by wynik całej drużyny się posypał. Cieszę się z takich opinii ekspertów, ale w żaden sposób mnie to nie stresuje, bo wiem, że liga jest tak wyrównana, że naprawdę najmniejszy błąd może kosztować wiele.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!