Dziewczyny coraz chętniej siadają na żużlowe motocykle, jednak nie mają przestrzeni, aby rozwinąć się w tej dziedzinie. Nie ma dla nich miejsca w żadnej z lig. W takim razie może trzeba utworzyć ligę dedykowaną kobietom?
W ostatniej odsłonie „kobiet żużla” zapytałam panów o to, co sądzą o stworzeniu żeńskiej ligi żużlowej. Wniosek, który mógłby się nasunąć, jest taki: dziewczyno, nie jeźdź w lidze, ale przy niej pracuj. Czy dziewczyny podzielają zdanie mężczyzn? A może domagają się równouprawniania w kwestii startów? Dziś to one mają głos i mówią, czego chcą.
Jak zaopatrywałabyś się na stworzenie żeńskiej ligi żużlowej?
Anita Mazur – dziennikarka Eleven Sports: Myślę, że jest to bardzo dobry pomysł. Osobiście jestem przeciwniczką tego, żeby kobiety startowały w drużynie razem z mężczyznami. Jeśli spojrzymy na inne dyscypliny np. piłka nożna, koszykówka, to nie mamy tam rywalizacji drużyn mieszanych. Dlatego myślę, że jeśli żużel chce, to powinien pójść tą samą drogą i jeśli byłoby na tyle duże zainteresowanie ze strony kobiet, to jak najbardziej powinniśmy utworzyć ligę żeńską.
Dominika Lipińska – fotografka freelancerka: Myślę, że tu kobietom nie spodoba się to, co powiem, ale moim zdaniem kobiety są za kruche, zbyt delikatne i wrażliwe na uprawianie sportu żużlowego. W żaden sposób nie chciałabym odbierać marzeń dziewczynom, które zawsze chciały to robić, więc uważam, że można by stworzyć ligę żeńską, lecz tylko amatorsko, tak dla frajdy, gdzie ścigałyby się wyłącznie kobiety z kobietami. Choć pewnie musiałyby być to odległy plan, ponieważ dziewczyn, które próbują swoich sił na żużlu, jest bardzo mało. Cieszy mnie fakt, że te dziewczyny, które miały odwagę wsiąść na ten motocykl, dostają swoje szanse i mogą realizować marzenia, a świat powoli zaczyna o nich słyszeć.
Wiktoria Sztuka – ambasadorka PGE Ekstraligi, korespondentka speedwaynews.pl: Uważam, że jest to świetny pomysł. Jednak patrząc na to z drugiej strony, jest za mało kobiet, które mogłyby tę ligę tworzyć. Być może, jakby padł taki pomysł, to więcej kobiety wyszłoby z ukrycia, aby spróbować swoich sił w speedwayu.
Kinga Sylwestrzak – Canal+: Żużlowa liga żeńska? Sorry, ja tego nie kupuje. Oczywiście cieszę się z faktu, że coraz więcej dziewczyn zdaje licencje żużlowe, spełnia swoje marzenia, ale ja tego nie widzę. Brzmi to okropnie z ust kobiety, ale tak uważam. Ja z reguły nie lubię damskich sportów z wyjątkiem piłki ręcznej. Jeśli są na świecie osoby, które wyczekują żeńskiej ligi żużlowej, to oczywiście szanuję, jednak dla mnie ta idea nie trafia.
Aleksandra Rojek – korespondentka speedwaynews.pl: Liga żeńska mogłaby być ciekawa, jednak na pewno nie przyniosłaby tyłu wrażeń, co liga męska. Kobiety na motocyklach żużlowych często czują presję otoczenia, przez co nie czują się silne w porównaniu do kolegów po fachu. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, jak np. Sindy Weber, która jako pierwsza kobieta wystartowała w lidze polskiej w barwach Polonii Piła. Kilka Polek również zdało egzamin na licencję Ż, jednak teraz o nich nie słychać.
Magdalena Magdziarz – korespondentka speedwaynews.pl: Pomysł ciekawy, ale jakie ma szanse na zrealizowanie? Kobiet, które jeżdżą na motocyklach, jest nieporównywalnie mniej w stosunku do mężczyzn. Podziwiam więc dlatego wszystkie, które dziewczyny, które stawiają kroki w żużlu, który kojarzony jest głównie z męską dyscypliną sportową. Może jeszcze nie teraz, ale w przyszłości, dlaczego nie? Musiałoby się jednak zmienić jeszcze sporo kwestii, by taka liga stała się rzeczywistością. Logistycznie też byłoby to trudne do wykonania. Trzeba najpierw zebrać grupę dziewczyn, kobiet, które miałyby aspirację na ściganie się na torze żużlowym. A takich osób nie jest wiele, co widać, chociażby po grupach motocyklowych, w których znajdą się co prawda kobiety, lecz jest ich zaledwie kilka. Może wpierw można by zorganizować jakieś pojedyncze zawody, turnieje, które pokazałyby faktycznie, czy taka liga żużlowa miałaby jakiś sens, popyt na oglądanie przez kibiców.
Sylwia Sówka – dziennikarka Przeglądu Sportowego: Pomysł jest świetny. Pytanie tylko, czy świat żużla na coś takiego jest gotowy? Na pewno utworzenie żeńskiej ligi żużlowej, to byłby przełomowy moment w całej historii czarnego sportu. Zresztą skoro nie docenia się zawodniczek i nie daje szans na rozwój w męskich drużynach, to stworzenie tylko i wyłącznie żeńskiej ligi jest dobrą alternatywą. Myślę też, że taka liga nawet mogła być ciekawsza od tych, w których jeżdżą sami mężczyźni, bo my kobiety, bardziej lubimy między sobą rywalizować. Poza tym w Danii w 2010 utworzono drużynę żeńską, która jeździła w drugiej lidze i babki tam objeżdżały mężczyzn, więc to tylko dowód na to, że taka liga powinna zostać stworzona.
Joanna Krystyna Radosz – felietonistka speedwaynews.pl oraz pokredzie.pl, autorka prozy o tematyce żużlowej: Całej ligi kobiet to nie uzbieramy. Moim zdaniem kobiety mogłyby rywalizować na torze żużlowym z mężczyznami, wszelako po spełnieniu kilku warunków. Po pierwsze, więcej treningów. Muszą w końcu nie tylko opanowywać motocykl tak samo dobrze, jak mężczyźni, ale uporać się też z blokadami psychicznymi i uprzedzeniami środowiska. Często jest tak, że dziewczyny trenują mniej albo nieregularnie, ponieważ panuje przekonanie, że dla nich to i tak tylko zabawa, a nie przyszła kariera. Po drugie, kluczowy jest okres pokwitania. Zauważcie, że w mniejszych kategoriach dziewczynki z powodzeniem rywalizują z chłopcami. Potem zaczyna się dorastanie i zaczyna się cyrk: dorastanie u dziewcząt wiąże się ze znacznie większymi zmianami fizycznymi, niż u chłopców, między innymi zmienia się środek ciężkości. Trzeba specjalistów, którzy pomogą dziewczynkom przepracować ten okres i fizycznie, i psychicznie, oswoić się z ,,nowym" ciałem i je zaakceptować. Po trzecie, różnice biologiczne wpływają też na różnice w motoryce – i to są rzeczy, które kobiety w żużlu mogą wykorzystać na swoją korzyść. Kiedyś czytałam fascynujące opracowanie o leworęcznych tenisistach: mają ponoć większą skuteczność niż praworęczni, ponieważ inaczej odbijają piłkę i wprowadzają element zaskoczenia. Przekładając to na język żużla: kobieta z racji swoich uwarunkowań biologicznych jest właśnie tym rzadkim, a więc nieprzewidywalnym przeciwnikiem. Może czas zacząć to wykorzystywać? Co do najczęściej podnoszonych argumentów – o braku siły fizycznej i gorszym refleksie – to mam dwa zdania. Co do pierwszego: ci, którzy tak mówią, chyba nigdy nie widzieli kobiet podnoszących ciężary albo chociażby pań wyciskających sporo kilogramów na siłce. Co do drugiego: guzik prawda, refleks jest do wytrenowania. Wiem, co mówię – sama trenowałam go na grach video i bardzo mi się w życiu przydał, i przy okazji zdarzało mi się niejednego pana pokonać na szybkość.
Panie i Panowie są jednogłośni w kwestii małej ilości zawodniczek, niskiego poziomu, nikłych emocji oraz presji środowiska, jaką miałyby na sobie te zawodniczki. Znów pojawił się pomysł utworzenia indywidualnych turniejów, które dałyby szansę na „rozjeżdżenie się” i zaprezentowanie swoich umiejętności. Wątpię w to, że tak się stanie. A jakie są argumenty za? Przede wszystkim żużel nie ma żeńskiego „odpowiednika” tak jak np. piłka ręczna, czy siatkowa. Poza tym dziewczyny miałyby większe szanse na rozwój, gdyby ścigałby się między sobą, bo żeńska rywalizacja jest bardzo napędzająca. Czy te argumenty przeważą?
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!