– W czwartek pobrałem grę, w piątek i sobotę potrenowałem, ale w niedzielę wyglądałem słabo. Mógłbym powiedzieć, że internet mi ciął, bo tak było, ale faktycznie odstawałem od innych umiejętnościami – mówi Daniel Kaczmarek, zawodnik Unii Tarnów, o internetowym meczu Wybrzeża z Jaskółkami.
Koronawirus na razie skutecznie blokuje żużel, ale za nami weekend z internetowym graniem. Część spotkań odbyła się według formuły z lajkami pod postami z rozpiską kolejnych biegów. Kto zdobywał ich więcej, ten wygrywał. Jeśli jednak ktoś chciał poczuć smak prawdziwej rywalizacji, to nie mógł przejść obojętnie obok wirtualnego meczu Wybrzeże – Unia Tarnów (39:50). Daniel Kaczmarek, jeden z uczestników rywalizacji, na co dzień zawodnik Jaskółek, był spotkaniem zachwycony, choć sam wypadł w nim blado.
– Gra oparta jest na pomyśle rywalizacji w kreski, tyle że jest to taka bardziej rozwinięta wersja – wyjaśnia nam Kaczmarek. – Pomysłodawcy budują nowe tory, przed meczami można też wybrać silnik tunera, z którego będzie się korzystać. Mnie doradzono, że w Gdańsku najlepszy będzie sprzęt od Jana Anderssona i taki też wziąłem. Wszyscy praktycznie rywalizowali na jego silnikach. Skończyłem słabo, bo na dwóch punktach z bonusem, ale to nie przez sprzęt było tak kiepsko. Raz, że zacinał mi internet, a dwa, że zwyczajnie odstawałem umiejętnościami od innych uczestników meczu.
Drużyny Wybrzeża i Unii były złożone z kibiców obu klubów. Każda miała w składzie po jednym zawodniku. Kaczmarek jechał dla Unii, a dla Wybrzeża Kacper Gomólski, który zdobył 13 punktów. – On jest naprawdę dobry, ale wiem, że kiedyś sporo w to grał. Nic dziwnego, że tak mu świetnie poszło. Tam trzeba naprawdę dużej wprawy. Mój ostatni kontakt z tą grą miał miejsce pięć, czy sześć lat temu. Od tamtego czasu to poszło bardzo do przodu. Gra jest teraz naprawdę realistyczna – komentuje Kaczmarek.
Jeśli ktoś ma ochotę, to może wejść na stronę Wybrzeża i zobaczyć, jak wyglądał mecz z Unią. Obejrzeliśmy kilka biegów i naprawdę szczerze polecamy. – Rozgrywki tej ligi mogą być naprawdę ciekawą alternatywą na czas bez prawdziwego żużla. W tych zawodach mają nawet sędziego, który w razie ostrej akcji na pierwszym łuku zarządza powtórkę. Wybiera się pola, kaski, jak w normalnym spotkaniu. Dla mnie była to wielka frajda – kwituje żużlowiec Unii.
Źródło: polskizuzel.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!