RM Solar Falubaz Zielona Góra od początku był skazywany na porażkę w starciu z Betard Spartą Wrocław. Nikt nie spodziewał się jednak, że ten mecz przyniesie wiele zaskoczeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji na korzyść zielonogórzan.
Drużyny wyjeżdżające na spotkania do rywali są często na przegranej pozycji – taka ogólna teoria jest utrzymywana w środowisku żużlowym już od zawsze. W niedzielnym meczu we Wrocławiu, pomiędzy drużyną Betard Sparta Wrocław a RM Solar Falubaz Zielona Góra, doszło do niespodzianki. Gospodarze zremisowali z gośćmi 45:45 i jest to pierwszy remis w sezonie 2020.
Przez dłuższy czas wydawało się, że drużyna z województwa lubuskiego wyjedzie z Wrocławia z dwoma punktami, ponieważ po szóstym biegu goście wygrywali sześcioma punktami. Wrocławianie jednak wzięli się za odrabianie strat i nie dopuścili do przegranej na własnym torze. Do ostatniego biegu nie było wiadomo, kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku.
Martin Vaculík, bezsprzeczny bohater Falubazu, przyznał na antenie nSport, że to było bardzo ciężkie spotkanie, jednak nie ukrywał również swojego entuzjazmu oraz faktu, że lubi się dobrze pościgać: – Bardzo lubimy takie rywalizacje. Chłopaki z Wrocławia to świetni zawodnicy, światowej klasy i naprawdę wszyscy dobrze jadą. Uwielbiam takie mecze, zawsze jest dużo ścigana.
Na facebookowym profilu zielonogórskiej drużyny pojawiła się rozmowa ze Słowakiem. Wspomniał on o przyczynie swojego upadku, kiedy jadąc na ostatniej pozycji zaliczył defekt, w efekcie którego upadł na tor: – Spadł łańcuch. Gdyby nie to, to jeszcze wywalczyłbym o jeden punkt i podbiłbym nasz wynik. Ale bardzo się z cieszymy, szykujemy się na kolejne mecze, bo następne to bardzo ważne spotkanie – derby. Bardzo cieszę się, że moje punkty się liczą i są częścią tego korzystnego dla nas wyniku.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!