David Bellego wysoką formę buduje poprzez regularną jazdę. W tym sezonie ścigania będzie zdecydowanie mniej. Francuz nie narzeka, gdyż wierzy, że i tak wyciąga maksimum w okolicznościach narzuconych przez pandemię koronawirusa.
W lutym i marcu Francja, a od wiosny Polska, Wielka Brytania, Szwecja, Dania i Niemcy. Do tego cykl TAURON SEC i reprezentowanie swojego kraju w drużynowych rozgrywkach międzynarodowych. Łącznie w grafiku Davida Bellego na sezon 2019 znalazło się grubo ponad sto imprez, co sprawia, że Francuz był w ścisłej czołówce najbardziej zapracowanych żużlowców tamtego roku.
Strategia ciągłej jazdy przyniosła efekt w postaci najlepszego sezonu w karierze. Wspomniany już awans do TAURON SEC, fenomenalna średnia 2,439 pkt/bieg w 2. Lidze Żużlowej i niezłe wyniki także na innych frontach sprawiły, że Bellego na dobre umocnił się w szerokiej światowej czołówce. Jeszcze w trakcie sezonu było jasne, że Francuz opuści najniższą klasę rozgrywkową, którą najzwyczajniej w świecie przerósł.
Ostatecznie z licznych ofert wybrał jazdę dla Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Różnica jest taka, że w tym roku o stu występach nie ma mowy. Przed wybuchem pandemii Bellego pojechał w kilku meczach ligi francuskiej, a po odmrożeniu żużla póki co tylko raz – w pierwszej rundzie TAURON SEC zdobył 6 punktów.
Gdzie zatem szukać jazdy? – Na ten moment mam polską ligę, która właśnie startuje. Do tego pięć turniejów w cyklu SEC, na który dostałem stałą „dziką kartę” i bardzo się z tego powodu cieszę. 11 sierpnia rusza Szwecja i tam także na pewno będę się ścigać. Oczywiście, że nie da się tego porównać z ubiegłym rokiem, ale nie narzekam. Dwa miesiące temu brałem pod uwagę scenariusz, że nie pojadę nigdzie, więc obecny układ wtedy brałbym „w ciemno”. A w ponad sto występów ponownie będę celować w 2021 roku. Mam nadzieję, że wówczas będzie to możliwe – powiedział David Bellego w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Francuz ma nadzieję, że gdy już wpadnie w rytm regularnej jazdy, mniejsza liczba występów nie wpłynie negatywnie na jego postawę. – Jeśli mówimy o całym sezonie – myślę, że nie. Łącznie pojadę mniej imprez, ale to dlatego, że wszystko rusza dopiero teraz. Gdy żużel się rozpędzi, będę zajęty jak zwykle. W każdy weekend odjadę mecz w Polsce, do tego mistrzostwa Europy w środku tygodnia, a od sierpnia zamiast nich jedno–dwa spotkania w Szwecji. To nadal sporo, praktycznie maksimum z tego, co mogę z tego roku wycisnąć. Jeśli czegoś się obawiam, to bardziej pierwszych imprez. Nie było ostatnio zbyt wielu okazji, żeby sprawdzić się na tle jakichś rywali i złapać odpowiedni rytm – przyznał.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!