Menadżer Unii Tarnów, Tomasz Proszowski, ostatnimi czasy ma sporo do myślenia. Kapitan zespołu Peter Ljung leczy kontuzję w swoim domu w Szwecji, „Jaskółki” przegrywają bez niego w składzie na własnym torze z Orłem Łódź, a gdyby tego było mało, Główna Komisja Sportu Żużlowego zawiesiła tarnowski tor za brak pomalowanych krawężników wewnętrznych.
Podopieczni Tomasza Proszowskiego w minioną sobotę ulegli na własnym stadionie 39:49 żużlowcom z Łodzi. – Taki jest sport żużlowy – zaczyna menadżer tarnowskiego zespołu.
– Zamieszania trochę było, tak to nieraz bywa. Na pewno mecz nie wyszedł Michałowi Gruchalskiemu i Ernestowi Kozie. Michał w pierwszym biegu się przewrócił po ataku rywala, został wykluczony. To też na pewno wybiło go z rytmu, a w kolejnym biegu Tungate pojechał z nim po sam płot. Za to Ernest po dwóch dobrych biegach zaliczył poważny defekt silnika, potem w kolejnym wyścigu niestety taśma. Cóż, wyszło jak wyszło. Trafiło się akurat tak, ze dwóm zawodnikom, którym szło w ostatnich meczach, trafiło się słabsze spotkanie. Drużyna z Łodzi zasłużenie wygrała. U nas na pewno brakowało Petera, nawet jego obecności w parku maszyn. Nieraz jest tak, że nawet jak ktoś ma słabszy mecz, a słucha jego rad to się mu jedzie lepiej. Teraz tego zabrakło – mówi Proszowski.
Dużą stratą dla tarnowskiego zespołu jest brak kapitana w składzie meczowym, lecz jak mówi menadżer, Szwed ma się coraz lepiej. – Mogę powiedzieć tyle, że wróci bardzo szybko. Sam fakt, że nie zastosowaliśmy za niego z/z w ostatnim meczu świadczy o tym, że w ciągu 15 dni pojedzie w jakichś zawodach, więc to jest na pewno dobra informacja – dodaje Proszowski.
W poniedziałek pojawiła się informacja o zawieszeniu licencji tarnowskiego toru przez Główną Komisję Sportu Żużlowego. Jak się okazuje, powodem takiej decyzji było pomalowanie wewnętrznych krawężników wapnem, a nie – jak obowiązuje w regulaminie – specjalną farbą. Jak tłumaczy Proszowski, farba zupełnie nie spełniała swojej roli na tarnowskim owalu.
– Zgodnie z nowym zapisem w regulaminie, krawężnik musi być pomalowany białą farbą. Taki przepis istniał od lat, lecz wcześniej można było malować wapnem lub farbą. My to oczywiście wykonaliśmy, na dzień przed pierwszym meczem ligowym. Problem u nas jest taki, że konstrukcja krawężnika jest na równi z torem i przy każdej kosmetyce toru szyna, która musi wykonać kosmetykę po całej długości i szerokości zahacza po prostu o ten krawężnik, nie da się tego inaczej zrobić i wtedy farba jest w ułamku sekundy zdarta. W Tarnowie było to przerabiane przez różnego rodzaju firmy z zewnątrz, które zawodowo zajmują się malowaniem pasów na jezdni czy parkingach. W tym roku usługi świadczyła nam pewna firma, która się tym zajmuje. Farba miała być rewelacyjna, a okazało się, że nie wytrzymała nawet jednego równania toru. Przed każdym meczem mieliśmy wpisywane w protokół, że nie mamy tego krawężnika pomalowanego. On oczywiście był pomalowany, z tym, że wapnem. Takim sposobem dostaliśmy w poniedziałek informację, że za niewypełnienie obowiązków została nam zabrana licencja. Oczywiście przed środowymi zawodami krawężnik zostanie odpowiednio przygotowany i wymalowany. Z tym, że przed zawodami i tak trzeba będzie użyć wapna, bo farba nie wytrzyma żadnej kosmetyki – kwituje Proszowski.
W środę na torze w Tarnowie odbędzie się III runda DMPJ, a kolejny ligowy mecz Unia Tarnów rozegra już w najbliższą sobotę. Zmierzy się na wyjeździe w rewanżowym meczu z Orłem Łódź. Awizowane składy na ten pojedynek można znaleźć TUTAJ.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!