Początek cyklu FIM Speedway Grand Prix 2020 był bardzo udany dla Macieja Janowskiego. Świadczyć może o tym chociażby fakt, że Polak jest liderem zmagań o indywidualne mistrzostwo świata po dwóch rundach. Sukcesy przyćmił jednak wątek opon.
Przed zawodami we Wrocławiu wielu fanów czarnego sportu liczyło na niespodziankę ze strony Macieja Janowskiego, który doskonale zna kąty Stadionu Olimpijskiego. Ten okazał się być najlepszym reprezentantem Polski, zarówno podczas piątkowego, jak i sobotniego turnieju. To, nawet mimo zmienionego systemu punktacji daje mu pozycję lidera przed zmaganiami w czeskiej Pradze. Wrocławianin po zawodach podkreślał, że na swoim domowym torze zawsze jedzie się trudniej, ale w wywiadzie dla redbull.pl dodaje, że być może wygrał nie tylko dobrą postawą sportową, ale również i… spokojem.
– Na pewno miało to ogromne znaczenie. Pomogło mi też to, że część rywali przegrała te zawody już przed pierwszym wyścigiem, w parku maszyn. Mam na myśli całą tę aferę z oponami. Dla mnie sprawa jest prosta. Przed sezonem także dostałem propozycję związania się z jednym producentem. Wyglądało to fajnie, bo dostałbym 200 opon, ale wnikliwie przeczytałem tę umowę i wiedziałem, że pójście na to może być niekorzystne. Szansa, że tak się stanie była niewielka, ale życie pokazało, że jednak to ja miałem rację. Nie chciałem ograniczać sobie wyboru. Teraz używam innych opon. Mają homologację, nie złamałem żadnego przepisu, nigdzie nie zgrzeszyłem w tym temacie. Chociaż tak naprawdę nie czuję, żeby akurat te opony dawały mi jakąś super przewagę. Większe zyski u siebie widzę w zrzuceniu kilku kilogramów, o których wspominałem – mówi żużlowiec.
Tomasz Dryła pyta w rozmowie z Maciejem Janowskim, dlaczego mówi, że inni przez to przegrali, skoro jemu samemu wybitnie opony nie pomogły. Ten odpowiadając zdradza nieco kulisy, tego co działo się w miejscu niewidocznym dla kibiców, czyli w parku maszyn. – Przegrali nie przez opony, tylko przez ciągłe myślenie o nich. Widziałem, co działo się w parku maszyn i ze spokojnym uśmiechem patrzyłem na to zamieszanie. Bieganie od boksu do boksu, dyskusje, zwracanie uwagi szefowi światowego żużla, Armando Castagni, że coś jest nie w porządku itd. Kilku zawodników skupiło się na szukaniu dziury w całym, zamiast na zawodach. Bez sensu tracili energię i koncentrację. Domyślam się, że kilku z nich mogło to zgubić, a przynajmniej wytrącić z rytmu. Część żużlowców wybrała nowe opony. Jednym poszło lepiej, innym gorzej, jeszcze innym całkiem tragicznie. A ja wygrałem. I co, mam teraz słuchać, że to dzięki oponom? Bez żartów. Jak kolejne zawody wygra ktoś na świetnym silniku, to ja mam płakać i krzyczeć, że też chcę mieć taki fajny silnik?
Opony w sporcie żużlowym, to obecnie temat numer jeden. Lider klasyfikacji FIM Speedway Grand Prix nie zaprząta sobie tym tematem głowy, bowiem on sam nie widzi problemu w różnych oponach. – Na ten moment nie widzę. Są homologowane, można je zamówić, kupić i ścigać się na nich. Jeśli zostaną wycofane, to nie będę ich używał. O tym decydują federacja, organizatorzy cyklu SGP i regulaminy. Żadna z tych stron na razie nie zabrania mi używania tych opon. Jak zabroni, to temat się skończy. To jest do bólu normalna sytuacja. Oczywiście mam na myśli perspektywę zawodnika. Co ustalą na górze, to już ode mnie nie zależy, ale cokolwiek ustalą – podporządkuję się temu.
Oferta na PGE Ekstraligę dostępna tutaj -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!