Mecz Polska - Rosja w Bydgoszczy był ostatnim towarzyskim spotkaniem w karierze Marka Cieślaka jako szkoleniowca reprezentacji Polski. Po czternastu latach opieki nad kadrą legendarny trener i menedżer postanowił zakończyć ten etap swojego żużlowego życia.
– Dzisiaj był mój ostatni mecz towarzyski jako trenera kadry. Zostało Speedway of Nations. Czas minął i tych czternaście lat w formie testmeczów kadry to już historia – deklarował Cieślak po spotkaniu. – Oddaję to bez żalu. Mój zapał się wyczerpał.
Marek Cieślak znany jest z bezpośredniości tak w działaniach, jak i w słowach, więc kategoryczne deklaracje nikogo w polskim żużlu nie dziwią. Podczas zawodów nie było jednak widać po szkoleniowcu zmęczenia kilkunastoletnią działalnością na stanowisku trenera kadry narodowej. Zapytany o ocenę dokonań z tego okresu, Cieślak odpowiedział w swoim stylu: – Nie będę się sam oceniał, niech to zrobią inni. Dla mnie to była fajna przygoda ze speedwayem, tyle medali, współpraca z takimi zawodnikami jak Tomek Gollob czy Jarek Hampel… To cała lista zawodników, z którymi fajnie było współpracować.
Ta "fajna" przygoda dla Polski oznaczała złotą passę, która zaczęła się jeszcze przed czternastoletnią karierą kadrową Cieślaka. W 2005 roku szkoleniowiec po raz pierwszy objął reprezentację przed Drużynowym Pucharem Świata i poprowadził ją do złota we Wrocławiu. Nie bał się przy tym kontrowersyjnych decyzji, takich jak powołanie pod broń Runego Holty, za co spotkała go krytyka ze strony kibiców i części środowiska. Historyczny wyczyn reprezentacji Polski uciszył jednak malkontentów, a Cieślak po rocznym rozbracie z kadrą powrócił i wspólnie ze swoimi podopiecznymi zdobył dla Polski dwanaście medali w DPŚ i SoN: siedem złotych, trzy srebrne i dwa brązowe.
Na wspominki przyjdzie czas po ostatnim Speedway of Nations z Markiem Cieślakiem u steru. Trener kadry od krótkich wspomnień z ostatnich kilkunastu lat szybko przeszedł do konkretnej oceny wydarzeń w Bydgoszczy. Zwycięstwo Rosjan nad reprezentacją Polski aż 52:38 dało Cieślakowi powody do rozważań:
– To, co jedzie Sajfutdinow czy bracia Łagutowie, było do przewidzenia. Zasmuciło mnie za to, że z naszymi zawodnikami wygrywali chłopcy ze Sbornej, którzy jeżdżą w pierwszej czy drugiej lidze. A przecież nasi zawodnicy to czołówka swoich drużyn ligowych. Nie podejrzewam, żeby nasi reprezentaci podeszli do zawodów ulgowo, co oznacza, że jesteśmy w dołku – skomentował szczerze szkoleniowiec. – Mamy jednego świetnego zawodnika, Bartka Zmarzlika, który jeśli nie zostanie ponownie mistrzem świata, to będzie dla niego wielka krzywda. Ale poza tym coś jest nie tak jak powinno – dodał.
Tegoroczne Speedway of Nations, jak już wiemy, nie odbędzie się w Manchesterze. Chociaż nie jest jeszcze znana lokalizacja zastępcza, nadszedł czas na ustalenie, kto będzie doparowym Bartosza Zmarzlika w tych zawodach. Co do powołania dla Mistrza Świata, nie może być wątpliwości.
– To wróżenie z fusów. Najpierw musimy się dowiedzieć, gdzie w ogóle odbędzie się ten turniej. Ale jest szansa wygrać! Jak Bartek wygra wszystkie biegi, potem wygra półfinał, a potem jeszcze finał, to będzie bieg dodatkowy… – śmiał się Cieślak. – Potrzebujemy zawodnika, który będzie dorzucał jakieś punkty i przy Bartku wszystko możemy zrobić. W zeszłym roku otarliśmy się o złoto w Togliatti głównie dzięki Bartkowi, to on to wszystko ciągnął. Miejmy nadzieję, że pociągnie i w tym roku. Tak jak dzisiaj.
Źródło: One Sport / Letsmakespeedway
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!