- Nie sądzę, by Oliver po słabszym występie w SGP rozpamiętywał to długo i miałoby się to odbić na jego postawie w polskiej lidze. To jest profesjonalista - mówi o Berntzonie prezes TŻ Ostrovii. Ostrowski działacz w rozmowie z mediami klubowymi podsumował także tegoroczny sezon i okno transferowe.
Szwed, Oliver Berntzon, w sezonie 2021 wzmocni skład zespołu z Ostrowa Wielkopolskiego. Władzom klubu, jako jedynym w 1. Lidze, udało pozyskać się w swoje szeregi uczestnika cyklu Grand Prix. Z jednej strony posiadanie Szweda w składzie jest atutem. Z drugiej jednak strony budzi obawy, jak zawodnik może spisywać się po zawodach SGP. – Będziemy mogli kibicować w Grand Prix reprezentantowi ostrowskiego klubu. Nie sądzę, by Oliver po słabszym występie w SGP rozpamiętywał to długo i miałoby się to odbić na jego postawie w polskiej lidze – mówi Waldemar Górski. – To jest profesjonalista, który będzie starał się zarabiać w naszej lidze, nie bacząc na to, co się będzie działo w Grand Prix. Cieszymy się, bo pewnie także do Ostrowa raz po raz zawita z nim Peter Karlsson, który zna ostrowski tor jak własną kieszeń. Obecność jego rodaka na pewno mu nie przeszkodzi, bo może tylko pomóc – dodaje.
Ostrowski sternik podsumował również tegoroczne okno transferowego. Nie krył z jego powodu również zadowolenia, ponieważ wraz z trenerem Staszewskim zrealizowali większość planów, które sobie założyli. – Większość naszych założeń zostało zrealizowanych. Z Mariuszem Staszewskim mieliśmy plan, by został u nas Jonas Jeppesen. Przedstawiliśmy mu ofertę, ale trudno nam rywalizować pod względem finansowym z klubami z PGE Ekstraligi. To, co założyliśmy sobie przy naszym budżecie, udało się zrealizować. Zatrzymaliśmy Nicolaia Klindta. Pozyskaliśmy Olivera Berntzona. Trzon zespołu został. Myślę, że juniorzy będą systematycznie się rozwijać. Z okresu transferowego możemy być zadowoleni, biorąc pod uwagę nasze możliwości finansowe.
Tegoroczny rok był również trudnym dla wielu klubów pod względem finansowym. Wprowadzana restrykcje i obostrzenia miały poważny wpływ na frekwencję na trybunach, a co za tym idzie, na budżety klubów. – Nie robiliśmy zbyt wcześnie przedsprzedaży biletów, bo nie wiedzieliśmy, w jakiej strefie się znajdziemy. Dopiero pod koniec tygodnia okazywało się czy możemy wpuścić 25, czy 50 procent widzów, bo strefę żółtą czy czerwoną ogłaszano zazwyczaj w czwartek. Kilka razy złapaliśmy się na żółtą strefę i ograniczenia. To wszystko z pewnością odbijało się na frekwencji. Kibice podchodzili w tym roku z dużym dystansem. Widać było, że bezpieczniej było zostać w domu przed telewizorem oglądać nasze mecze niż wybierać się całymi rodzinami na stadion – opowiada o minionych miesiącach prezes Ostrovii.
Spogląda on jednak optymistycznie w przyszłość, mając nadzieję, że kolejny sezon będzie lepszym od tego, z którym mieliśmy do czynienia w tym roku. – Myślę, że kibice są wygłodniali po tym sezonie 2020, który był taki, a nie inny. Część kibiców przecież jeździ za nami na wszystkie wyjazdy, a w minionym sezonie nie wszędzie mieli okazję być. Jestem przekonani, że ci fani, którzy są z nami na dobre i na złe, jeśli tylko będzie możliwość, pojawią się na stadionie.
Źródło: tzostrovia.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!