Lewis Kerr to doświadczony zawodnik pod wieloma względami. Brytyjczyk to prawdziwy "człowiek ze stali". Przeżył dwa poważne wypadki, ale one nie sprawiły, że przestał ścigać się na żużlu.
Sierpień 2015 roku. Lewis Kerr startuje w zawodach, które odbywają się na torze w Peterborough. W jednym z biegów traci panowanie nad motocyklem i doznaje upadku. Obrażenia są na tyle zawiłe, że Kerr zapada w śpiączkę. Po dwóch dniach zostaje wybudzony, a jego żona dziękuje Bogu za to wszystko. Po latach, w rozmowie w "Flying Eagles" przyznaje, że cudem uniknął śmierci.
– Miałem dwa paskudne wypadki w moim życiu, a moim jedynym zadrapaniem jest to, które zrobiłem sobie ma motocrosie. Cudem oba przeżyłem, a nawet nie mam jak ich pokazać. Nie wiele pamiętam z 2015 roku. Z czasem to sobie przypominam, ale nie są to jakieś rozległe wspomnienia. Najbardziej pamiętam to, że parkowałem obok mojego mechanika – Stwierdza Lewis Kerr.
Żużlowiec przebywał w śpiączce przez kilka dni. Do dzisiaj wspomina reakcje swojej żony na moment, kiedy został wybudzony.
– Doktor przygotowywał ją na najgorsze. Wspominał, jak bardzo ciężko może mi być wrócić do normalności, o ile się wybudzę. Jak przez mgłę pamiętam, jak Jessie starała się mi powiedzieć, że miałem wypadek. Obudziłem się i zobaczyłem ją ze łzami. Sam również miałem ochotę zacząć płakać.
Lewis nie może uwierzyć, że w tym roku przypadnie 10-lecie jego startów na żużlu. W wywiadzie przyznaje, że można to nazwać cudem.
– To jest cud, że ja nadal startuje. Mieliśmy kilka strasznych momentów, ale udało nam się to osiągnąć. Aby zorganizować "Testomonial", muszę przejechać jeden mecz w King's Lynn, ale myślę, że uda się to zorganizować w 2022 roku. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że mogę być częścią dwóch tak wspaniałych drużyn (King's Lynn Stars oraz Eastbourne Eagle dod. red.). Moje motocykle są już gotowe, a ja nie mogę się doczekać wyjazdu na tor po takiej przerwie.
źródło: Flying Eagles
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!