Za nami pierwszy mecz eWinner Apatora Toruń po powrocie do PGE Ekstraligi. Gospodarze pokonali Marwis.pl Falubaz Zieloną Górę 51:39. Tomasz Bajerski w rozmowie z korespondentką portalu speedwaynews.pl, Pauliną Wiśniewską, opowiedział o atmosferze w drużynie i postawie Adriana Miedzińskiego.
Paulina Wiśniewska (speedwaynews.pl): W składzie pojawił się Adrian Miedziński. Wiara w “Miedziaka" opłacała się?
Tomasz Bajerski (menedżer eWinner Apatora Toruń): Oczywiście, że tak. Decyzja była moja taka, że pojedzie właśnie Adrian. Została ona podjęta po meczu sparingowym z Gorzowem, gdzie Adrian pojechał dobrze i dlatego skład był ustawiony tak, a nie inaczej.
– Utrzymuje Pan to, że wygraliście mecz dzięki dobrej postawie Adriana?
– Oczywiście, że tak. Dzięki postawie Adriana, bo jednak po takim dzwonie, jaki on zaliczył otrząsnął się i jechał dalej. Wygrał nam bardzo ważne biegi i przywiózł bardzo ważne punkty dla drużyny. Tak naprawdę, to cała drużyna wywalczyła to zwycięstwo, ale Adrian po tym upadku spiął się i pojechał bardzo dobre zawody.
– W jeździe i zachowaniu Adriana widać zmianę. Co się z nim stało w przerwie zimowej?
– Ja powiem tak, że z Adrianem bardzo dużo rozmawiałem w zeszłym roku, po zakończeniu sezonu. Mamy między sobą pewne ustalenia oraz rzeczy i tego się trzymamy.
– Kibice oczekiwali troszkę więcej od Roberta Lamberta. W czym tkwił problem, o ile tkwił w postawie Roberta?
– Nie ma mowy o torze, że mu nie podpasował. Pierwszy bieg prowadził, ale popełnił błąd i odsunął się od krawężnika no i wjechali mu tam wszyscy. Stracił punkty przez własny błąd. Druga sprawa to to, że wychodził już praktycznie na prowadzenie, gdy Adrian miał wypadek. Po prostu troszkę miał pecha w tym spotkaniu, ale ogólnie spokojnie. Będzie wszystko dobrze.
Tomasz Bajerski udzielający wskazówek Robertowi Lambertowi (po lewej) i Chrisowi Holderowi (po prawej) (fot. Sławomir Kowalski)
– Z bardzo dobrej strony pokazała się formacja juniorska. Są gotowi na PGE Ekstraligę?
– Szczerze mówiąc, to trochę nie mają wyjścia. Oni muszą być po prostu gotowi i radzić sobie w PGE Ekstralidze. Są podstawowymi juniorami i do tego dochodzi jeszcze Kamil Marciniec, więc ta trójka musi sobie poradzić. Niestety tu nie jest łatwo. To jest PGE Ekstraliga.
– Krzysztof Lewandowski może być objawieniem ligi wśród juniorów?
– Spokojnie. Jeden czy dwa sparingi wiosny nie czynią. On ma robić swoje. Ma jechać i zajmować się jazdą. Oczywiście, że szkołą również, ale szkoła powoli się kończy, więc może zająć się żużlem.
– Po dwóch latach do Torunia powrócił Paweł Przedpełski, który zaliczył bardzo dobry występ. Jak Pan oceni jego występ?
– Oceniam bardzo dobrze, ponieważ było widać, że super się czuje na motocyklu i torze, który przygotowaliśmy. Ogólnie było też widać, że jest fajna atmosfera w drużynie i o to właśnie cały czas walczyliśmy. Próbowaliśmy ustalić wszystko tak, by była ta atmosfera i żeby to była właśnie jedna drużyna.
– Po waszej stronie nie było słabych punktów. Cała drużyna punktowała równo. Wyciągnął Pan z zespołu maksimum, czy jednak coś jeszcze zostało?
– To był dopiero pierwszy mecz, więc wszyscy mieliśmy jeszcze stres. Chcieliśmy wygrać spotkanie. Wiemy też, że to nie było łatwe spotkanie. Musimy po prostu robić swoje i to, co do nas należy. Będziemy się starać robić to, co robimy najlepiej.
– Rozłam z PGE Ekstraligą nie trwał zbyt długo. Jakie odczucia Panu towarzyszyły w związku z pierwszym meczem w roli trenera ekstraligowej drużyny?
– Powiem szczerze, że rok temu gdy jechaliśmy pierwszy mecz z Gnieznem to było dużo dużo więcej stresu. W tym roku już miałem obraz całej drużyny, jak sobie radzi na sparingach i jak chłopaki jadą. Pracowaliśmy też nad tym przez zimę, by była lepsza atmosfera i staramy się robić wszystko, aby tak właśnie było.
źródło: inf.własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!