Drużyna Włókniarza Częstochowa jest po dwóch spotkaniach odbytych w piątek oraz sobotę. W Lublinie przegrali z tamtejszym Motorem, natomiast na własnym obiekcie pokonali Falubaz i przerwali niechlubną passę. O komentarz do tych spotkań poprosiliśmy młodego Duńczyka, Jonasa Jeppesena.
Podopieczni Piotra Świderskiego w ubiegły weekend odrabiali ligowe zaległości. Z pewnością zawody dzień po dniu dla doświadczonych zawodników nie są niczym obcym. Jednak bardzo rzadko zdarzają się sytuacje, w których występy dotyczącą startów w tej samej lidze.
– Jazda dzień po dniu nie jest dla mnie czymś nowym. To bardzo fajne uczucie, kiedy można odjechać kilka spotkań z rzędu, a nie tylko jedno w trakcie całego tygodnia.
Włókniarz Częstochowa przegrał w Lublinie 41:49, natomiast na własnym torze zdołał wreszcie wygrać, pokonując Falubaz Zieloną Górę taką samą różnicą punktów. Obu spotkaniach Jonas Jeppesen zdobył po 5 punktów oraz bonus.
– W Lublinie powinienem zrobić nieco więcej. Drobne pomyłki jednak kosztowały mnie kilka punktów, ale mogę mieć pretensje tylko do siebie. W domowym spotkaniu przeciwko Falubazowi nie miałem szczęścia. Zanotowałem 2 defekty motocykla, które odebrały mi 3/4 punkty, ale i tak jestem zadowolony, ponieważ pokazałem, że potrafię punktować z najlepszymi.
Jonas Jeppesen w parze z Leonem Madsenem
Z pewnością młody Duńczyk na domowym torze był w stanie pokusić się o lepszą zdobycz punktową. Zanotował jednak 2 defekty, który odebrały mu kilka "oczek".
– Miałem dwa defekty. Pierwszy spowodowany był zerwaniem łańcucha. Nie mogłem niestety nic z tym zrobić. W przypadku drugiego defektu byłem na drugiej pozycji i miałem problem z silnikiem. Coś w środku się zepsuło. Nie uważam, że jest to poważne uszkodzenie, ale pozbawiło mnie punktów w tym wyścigu.
Kibice Włókniarza mogą być zadowoleni z postawy Jeppesena na dystansie. Pokazuje on, że jest w stanie rywalizować z najlepszymi zawodnikami w PGE Ekstralidze. Duńczyk nie boi się zaryzykować i taką jazdą może zaskarbić sobie serca częstochowskich fanów. Problemem Jonasa są jednak starty. Najlepszym przykładem może być wyścig 9. z meczu przeciwko Falubazowi. Jeppesen przegrał start nawet z Janem Kvěchem, dla którego był to jedyny wyścig tego wieczora. Duńczyk szybko uporał się z Czechem, jednak aby zaatakować Piotra Protasiewicza zabrakło czasu.
– Czuje się komfortowo na motocyklu. Jestem naprawdę szybki, mam dobre silniki, ale w obydwu meczach starty były kiepskie. Dowiedzieliśmy się po meczu, że sprzęgło miało nieco inne ustawienia niż zwykle. Jest kilka rzeczy, które chcemy przetestować na treningach przed meczem ze Stalą Gorzów. Potrzebujemy jedynie dobrych ustawień motocykla i pracy na dojeździe do pierwszego łuku. Jeżeli to poprawię to z pewnością będę przywoził więcej punktów.
Częstochowianie już w niedzielę udadzą się do Gorzowa na pojedynek z niepokonaną jak do tej pory Stalą. Dla biało-zielonych będzie to bardzo trudny pojedynek, jednak na pewno nie poddadzą się już przed meczem.
– Spotkanie w Gorzowie będzie niezwykle trudne. Mają bardzo dobrą drużynę, są bardzo szybcy na własnym torze. Byłem tam kilka lat temu potrenować. W poprzednim sezonie byłem na dwóch rundach cyklu Grand Prix oraz półfinale PGE Ekstraligi. Oglądałem wiele spotkań rozgrywanych na tym obiekcie. Jeździłem tam, ale tylko w ramach treningu, a jak wiadomo to nie to samo co zawody ligowe. Tor może być inny niż w poprzednich latach, ale jedziemy tam pozytywnie nastawieni i damy z siebie wszystko. Mam nadzieję, że zrobimy dobry wynik a zwycięstwo byłoby czymś wspaniałym.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!