Zawodnicy Arged Malesy Ostrów Wielkopolski mogą mówić o sporym pechu. Podopieczni Mariusza Staszewskiego nie mają na koncie choćby punktu, choć w dwóch spotkaniach prowadzili przez cały mecz, by ostatecznie minimalnie polec. Szkoleniowiec ostrowian uspokaja.
Po dwóch rozegranych spotkaniach Arged Malesa Ostrów Wielkopolski nadal nie ma na koncie punktu. – Przegrane 44:46 bolą i to bardzo, ale nie oceniajmy naszej drużyny tylko po dwóch meczach – apeluje do kibiców i nie tylko Mariusz Staszewski. Jego podopieczni w meczach z Abramczyk Polonią Bydgoszcz i Cellfast Wilkami Krosno otarli się o zwycięstwa, jednak za każdym razem nie dawali rady udźwignąć presji w decydującym momencie. – Te nasze dwie porażki na pewno bolą, a my w obu meczach ujechaliśmy 44 punkty. Prowadziliśmy przez 14 wyścigów i przegraliśmy ostatnim, to tym bardziej boli. Jeden i drugi mecz tak się ułożył – mówi dla tzostrovia.pl Staszewski.
Trzeba jednak pamiętać, że ostrowianie mierzyli się ze wzmocnioną ekipą Wilków Krosno, a następnie ścigali się na wyjeździe w Bydgoszczy. Zdaniem trenera drużyny był to po prostu mały pech. – Miejmy nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy. Czasami po prostu brakuje tego sportowego szczęścia. O sile naszej drużyny porozmawiamy trochę później. Pierwszą rundę mamy niefortunną pod względem terminarza. Wystarczy jednak, żebyśmy wszyscy odpalili w jednym meczu i powinno w końcu pójść dobrze – zapewnia Mariusz Staszewski.
W obu spotkaniach sporym kłopotem dla zawodników Arged Malesy Ostrów było odnoszenie indywidualnych zwycięstw. Szkoleniowiec drużyny nie decyduje się jednak na pochopne wyciąganie wniosków. – Myślę, że nie można oceniać naszego sezonu przez pryzmat dwóch meczów, na dodatek bardzo dziwnych, rozgrywanych przy dziwnej pogodzie. W Bydgoszczy padało przed spotkaniem i nie było przez cały mecz równania toru. Tomasz Gapiński był bardzo mocno poobijany po upadku w lidze duńskiej. Wstrzymałbym się z ocenami naszej drużyny. Poczekajmy jeszcze na kolejne spotkania – tłumaczy i uspokaja 46-latek.
Ostrowianie słabo zakończyli poprzedni sezon na swoim torze, a teraz nie najlepiej go rozpoczęli. Czy problemy z atutem własnego toru są czymś, czemu warto poświęcić szczególną uwagę? – Pogoda nam nie pomaga. Od niedzieli ma być wreszcie normalna aura. Widać, że podczas ostatnich zawodów młodzieżowych nasz tor zaczyna zachowywać się przewidywalnie. Na początku sezonu ciężko było nad nim zapanować. Teraz wraz z wyższą temperaturą, zaczyna wracać do normy. Mam nadzieję, że nasze wyniki też – kwituje Mariusz Staszewski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!