Ależ to był mecz w wykonaniu Eltrox Włókniarza Częstochowa, który w efektownym stylu pokonał na własnym torze Motor Lublin 56:34 i uczynił kolejny milowy krok w stronę awansu do fazy play-off. Kibice „Lwów” mogą być dumni ze swoich zawodników. Z pewnością po ostatniej gonitwie fani chcieliby im podziękować, ale na przeszkodzie stanął kuriozalny regulamin.
Regulamin, który zabrania zawodnikom po meczu wyjść do kibiców, którzy pragnęliby zobaczyć swoich bohaterów, podziękować im za rywalizację, a ci z kolei okazać wdzięczność za doping. Coś jak najbardziej zwykłego i nic nadzwyczajnego. Ale nie dla osób tworzących regulamin.
Czy naprawdę wielkim problemem byłoby, gdyby żużlowcy wyszli na tor lub chociaż na murawę i z bezpiecznej odległości podziękowali grupie kibiców za doping? Czy nawet w tak trywialnych kwestiach panowie „w marynarkach” muszą robić problem? Okazuje się bowiem, że klubom grożą kary finansowe, gdyby do takowych scen dochodziło.
Nie dostrzegam w tym żadnego niebezpieczeństwa, gdyby zawodnicy mieli wejść w interakcję z kibicami. I nie chodzi tu o przybijanie sobie „piątek” czy robienie wspólnych fotografii. Jeżeli zawodnik wyjdzie na tor i stanie kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów od grupy kibiców, to czy jest narażony na zakażenie się koronawirusem? Odpowiedź brzmi – owszem, ale pod warunkiem, że któryś z fanów potrafi kichnąć tak mocno, że potencjalny wirus dotrze do rajderów… A może ci z kolei powinni wychodzić do kibiców w kaskach? Wtedy nie byłoby żadnych kontrowersji, skoro mogą zrobić „rundkę honorową” na motocyklu, podczas gdy zatrzymując się i zdejmując kask mogliby – według logiki tworzących regulamin, zakazić się COVID-em.
Idąc tym tokiem rozumowania, skoro żużlowcy nie mogą zbliżać się do kibiców, to w piłce nożnej skrzydłowi nie powinni biegać wzdłuż linii bocznej, ponieważ znajdują się za blisko fanów siedzących w pierwszym rzędzie na trybunach.
Innym dziwnym zakazem jest brak prezentacji zawodników – rytuał na meczach żużlowych. Jeżeli wrócili kibice, to dlaczego nie mogą zobaczyć uczestników spotkania jeszcze przed pierwszym biegiem? Kto kogo może w takiej sytuacji zainfekować? Zawodnicy zawodników? Ci sami, którzy przebywają ze sobą w szatni i w parku maszyn?
Jak widać zakaz wchodzenia dziennikarzy po meczach do parku maszyn, aby móc porozmawiać z zawodnikami to nie jedyna kwestia do debatowania w kontekście reżimu sanitarnego w polskim żużlu. W tym przypadku mówimy jednak o bezpośredniej interakcji, podczas gdy zakaz wychodzenia żużlowców do kibiców jest kuriozalny i w ogóle nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem sanitarnym lub jego brakiem. Należy cieszyć się, że publiczność wróciła na stadiony lecz po co stwarzać sztuczne przepisy, które w niczym nie pomagają, a jedynie budzą politowanie?
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!