Po dość niebezpiecznie wyglądającym upadku w niedzielnym meczu PGE Ekstraligi, kibice Fogo Unii Leszno drżeli o zdrowie Janusza Kołodzieja, choć zawodnik kontynuował udział w spotkaniu. Zawodnik mistrzów Polski na szczęście uniknął złamań.
Do pechowej sytuacji doszło podczas czwartego biegu. Drugi łuk leszczyńskiego toru od samego początku sprawiał problemy niektórym zawodnikom, a jedną z „ofiar” był Daniel Bewley. Brytyjczyk stracił kontrolę nad motocyklem i wpadł w Janusza Kołodzieja, a po upadku lider Fogo Unii dość długo nie podnosił się z toru. Ostatecznie wstał i kontynuował udział w meczu, w powtórce zdołał nawet wygrać, jednak w kolejnych wyścigach „Koldi” miał już dużo większe problemy.
Pojawiły się pogłoski o uszkodzeniu obojczyka oraz barku, których potwierdzenie byłoby ogromnym kłopotem dla leszczyńskiego zespołu i samego Kołodzieja, który w ostatnich tygodniach imponował formą. Na szczęście Fogo Unia Leszno w komunikacie przekazanym za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazała, że obyło się bez złamań. 37-letni zawodnik wymaga jednak intensywnej rehabilitacji barku oraz obojczyka, by móc wystąpić w niedzielnym finale Indywidualnych Mistrzostw Polski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!