Po dwóch rundach cyklu FIM Speedway Grand Prix na torze w Pradze, Emil Sajfutdinow zajmuje drugą lokatę w klasyfikacji generalnej. Przed inauguracją walki o IMŚ Rosjanin nie był jednak przedstawiany jako faworyt do rywalizacji o tytuł. Teraz Sajfutdinow notuje zwyżkę formy.
Emil Sajfutdinow dwa turnieje w Pradze zakończył na 2. i 4. miejscu. Rosjanin był jedną z największych niespodzianek, albowiem w tym sezonie raczej nie spisywał się jak zawodnik, który miałby walczyć o tytuł, zwłaszcza na początku rozgrywek PGE Ekstraligi. – Miałem naprawdę duże problemy na początku sezonu, ale nigdy się nie poddałem. Razem z moim teamem bardzo ciężko pracujemy. Mieliśmy sporo kłopotów i stresu związanego z wieloma rzeczami. Nie mogliśmy znaleźć odpowiednich dla mnie ustawień – w rozmowie ze speedwaygp.com Sajfutdinow tłumaczy problemy z początku sezonu.
W Pradze „Baszkirska Torpeda” zdobyła 32 punkty do klasyfikacji generalnej, w której zajmuje teraz drugą lokatę, ex aequo z Artiomem Łagutą. – Jestem naprawdę zadowolony z mojego występu w Pradze. Czerpałem wielką frajdę z jazdy. Czułem się dobrze i teraz naprawdę będę mógł cisnąć – zapewnia Rosjanin. – Mogę być szczęśliwy z punktów, które zdobyłem. Oczywiście mogło być lepiej, bo pojawiłem się w dwóch finałach i prowadziłem. W piątek Maciek mnie minął, ale byłem naprawdę ucieszony – przyznaje żużlowiec Fogo Unii Leszno.
Piątkowy turniej był dla Sajfutdinowa bardziej udany niż niedzielny, w którym niespełna 32-latek zaliczył bardzo słaby wyścig finałowy. – W niedzielę byłem za to nieco zły. Prowadziłem, ale wszyscy po kolei mnie minęli, bo miałem poważny kłopot z prędkością w motocyklu. Po starcie brakowało mi mocy. Myślę, że mimo wszystko idziemy w dobrym kierunku. Skupiam się na ciągłym rozwoju. Ważne, żeby awansować do finałów, bo nawet czwarta lokata daje fajne punkty – podkreśla wicelider klasyfikacji generalnej SGP.
Drugi turniej był bardziej wymagający. Nie dość, że żużlowcy, po przerwanym turnieju w sobotę, ścigali się trzeci dzień z rzędu, to na dodatek było bardzo ciepło. – W SGP naprawdę trudno jeździć na równym, wysokim poziomie przez siedem wyścigów. W Pradze mieliśmy trzy dni ścigania z rzędu. Ciężko było być odpowiednio przygotowanym fizycznie, sprzętowo i zespołowo, zwłaszcza że pogoda w niedzielę była przyjemna. Normalnie turniej zaczyna się o 19:00 i jest chłodniej. Po każdym wyścigu musieliśmy dokonywać korekt. To było sporo pracy – wyjaśnia aspekt jazdy w wysokich temperaturach Sajfutdinow.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!