Anders Thomsen zakończył rundę cyklu Speedway Grand Prix w Toglatti na trzecim miejscu i było to jego pierwsze podium w historii startów w elicie. Wynik mógł być inny, gdyby nie drobna „pomoc” ze strony Bartosza Zmarzlika w półfinale.
Zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów przez cały turniej systematycznie dokładał do swojego dorobku kolejne punkty i bez większych kłopotów wywalczył awans do półfinału. W nim wykorzystał sytuację torową i zapewnił sobie miejsce w wyścigu wieczoru. – Przed biegiem żartowaliśmy sobie z Bartkiem, że musimy pojechać na 5:1. I właśnie to nam się udało! Czułem, że byłem szybki w półfinale, ale Bartek wywiózł pozostałych, robiąc miejsce dla mnie – mówił po zawodach w rozmowie ze speedwaygp.com Thomsen.
Dobre relacje Duńczyka i polskiego mistrza świata nie są żadną tajemnicą. Sam Anders Thomsen cieszy się z możliwości rywalizowania z tak świetnym żużlowcem. – Ściganie z Bartkiem było naprawdę dobre. Znamy się od wielu lat i mieliśmy na różnych etapach kariery wiele pojedynków. To co robi w ostatnich latach, jest po prostu chore. Można powiedzieć, że jest z innej planety. Jest nieprawdopodobny i jazda z nim to świetne uczucie – podkreślił 27-latek.
O życiowym sukcesie Thomsena zdecydowały niuanse, co jest normalne na tak wysokim poziomie. Duński żużlowiec zdołał dogadać się ze swoim sprzętem i napsuć sporo krwi faworytom. – W Grand Prix ścigają się najlepsi zawodnicy na świecie. Bardzo wiele zależy od poziomu przygotowania silników. Mi udało się znaleźć coś, co bardzo dobrze się mi się spisywało. Wprowadziliśmy drobne korekty i byłem szybki, zwłaszcza przy krawężniku – przyznał Anders Thomsen.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!