Arged Malesa Ostrów Wielkopolski bezproblemowo uporała się z drużyną ROW-u Rybnik i awansowała do finału eWinner 1. Ligi Żużlowej. Tam czeka już zespół z Krosna, z którym ostrowianie mieli sporo problemów w fazie zasadniczej. Trener Mariusz Staszewski czuje, że jego zawodnicy mają coś do udowodnienia po meczach z Wilkami.
Nie takiego starcia spodziewano się w Ostrowie Wielkopolskim. Gospodarze zdominowali swoich rywali z Rybnika, co zaowocowało zdecydowanym awansem do finału eWinner 1. Ligi Żużlowej. Kibice Ostrovii mieli wiele powodów do radości, szczególnie po kilku znacznych zwycięstwach biegowych nad rybniczanami. Trener Mariusz Staszewski, w rozmowie z kurierostrowski.pl, przyznał, że nie zakładał tak łatwego zdominowania przeciwnika: – Od pierwszego biegu widać było, że narzuciliśmy swój styl jazdy i rywale nie mieli czym odpowiedzieć. Ich pierwsze indywidualne zwycięstwo było dopiero w trzynastym biegu. Takiego meczu się nie spodziewaliśmy – opowiada szkoleniowiec Arged Malesy.
Dużą uwagę przykuło dobre rozgrywanie pierwszego wirażu przez zawodników z Ostrowa Wielkopolskiego. Jak się okazało, był to kluczowy czynnik do odpowiedniego ułożenia pary czy ucieczki przed zawodnikami Marka Cieślaka. Widać było, że brakowało niektórym prędkości na dystansie, ale takich żużlowców można wymienić na palcach jednej ręki. Rozmówca lokalnych mediów dodał, że tor znacznie się rozsypał podczas spotkania: – Pierwszy łuk jest zawsze kluczowy na naszym torze. Jest on duży, więc trzeba mądrze go rozegrać. Nie robiliśmy długich sesji treningowych i jechaliśmy ze spokojnym nastawieniem. Tor był zrobiony jak zawsze. Trochę się rozsypał, ale w tym roku to już tradycja, że tor w Ostrowie się rozsypuje mimo to, że dosypaliśmy glinki. Wydaje mi się, że jest jeszcze jej za mało.
Prezes Krzysztof Mrozek zapowiadał wojnę, ale zakończyło się jedynie na pustych słowach. Kibice, którzy zdecydowali się na przyjazd za swoimi ulubieńcami, głośno skandowali pretensję do działacza. Jak się okazało, najważniejszy człowiek w ROW-ie Rybnik nie wytrzymał do końca spotkania i wyruszył szybciej w drogę powrotną na południe Polski. Ostrowianie na patrzą jednak na swoich przeciwników, ale skupiają się już na pojedynku z Wilkami Krosno. Jak wiadomo, krośnianie napsuli trochę krwi zespołowi z województwa Wielkopolskiego: – No tak. Prezes zawodów nie doczekał, czy co tam było. My się nie oglądamy na prezesa Mrozka, a spoglądamy jedynie na siebie. Teraz mamy finał i to też nie będzie łatwe zadanie. Myślę, że będzie ono dużo trudniejsze. Jest to chyba jedyna drużyna, z jaką mamy ujemny bilans po rundzie zasadniczej. Mamy coś do udowodnienia w starciu z Wilkami.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!