9. runda SGP w Vojens

Na starcie drgnął Woffinden, jednak sam się ukarał, lecz mimo tego konsekwentnie trzymając się krawężnika, już na wyjściu z pierwszego łuku był drugi. Od początku do końca prowadził bowiem Michelsen, który na pierwszym wirażu wywiózł Thomsena, który następnie został jeszcze minięty przez Fricke'a.

Łaguta i Sajfutdinow mieli najlepszy dojazd do pierwszego łuku, ale to napędzający się po "dużej" zawodnik Sparty Wrocław ostatecznie objął prowadzenie, które mimo waleczności Sajfutdinowa utrzymał do końca. Walka o trzecie miejsce rozstrzygnęła się już na pierwszym wirażu, gdy Zagar przy krawężniku wyprzedził Kasprzaka.

Bartosz Zmarzlik wzorem Artioma Łaguty, napędził się po zewnętrznej i przy płocie na przeciwległej prostej rozprawił się z Lambertem. Za Polakiem oraz Brytyjczykiem podróżował Lindgren, który nie odczuwał zagrożenia ze strony Vaculika, co było konsekwencją problemów z utrzymaniem się na motocyklu, jakie miał Słowak na pierwszym łuku.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Doyle i Janowski mieli najlepszy dojazd do pierwszego łuku, jednak Australijczyk chciał za wszelką cenę wywieźć Polaka, co mu się udało, lecz skorzystał na tym Leon Madsen, który po wewnętrznej wysunął się na prowadzenie i z każdym okrążeniem powiększał przewagę. Janowski, by zdobyć punkt musiał jeszcze pokonać Berntzona, co udało mu się na drugim kółku.

Janowski wygrał start, ale bardzo szeroko wyniósł się na pierwszym łuku, przez co pod łokieć weszli mu kolejno, Michelsen, Lindgren i Sajfutdinow. Michelsen znów daaaaleko przed rywalami, za nim walka toczyła się do ostatnich metrów, jednak ostatecznie nie oglądaliśmy mijanek.

Bieg przerwany, pod taśmą ruszał się Matej Zagar.

Do pierwszego zakrętu zawodnicy dojechali w takiej kolejności, w jakiej byli ustawieni pod taśmą względem krawężnika. Następnie podróżowali gęsiego i ciężko było doszukać się jakichkolwiek emocji.

Martin Vaculik od startu do mety na prowadzeniu. Największe emocje towarzyszyły walce o drugie miejsce, jednakże Jason Doyle nie uległ presji, jaką nakładał na niego Tai Woffinden i dowiózł dwa "oczka". Co może nas martwić, daleko za rywalami Krzysztof Kasprzak.

Max Fricke'a rozpoczął najlepiej, ale już na początku drugiego okrążenia poprzez efektowny atak po zewnętrznej, pokonał go Artiom Łaguta. Efektowny atak, jednakże po wewnętrznej, przeprowadził również na ostatnim łuku Bartosz Zmarzlik i rzutem na taśmę wyprzedził Australijczyka.

Znowu to pola skrajne okazały się tymi najlepszymi. Zagar i Vaculik niemal równo pokonywali pierwszy łuk, jednak na wyjściu to Słoweniec okazał się lepszy i wyszedł na prowadzenie. Stawka szybko się rozjechała, na dystansie nie doczekaliśmy mijanek.

Wyścig przerwany, na wejściu w drugi łuk doszło do kontaktu pomiędzy jadącymi na pozycjach 2-3, Doyle'm i Sajfutdinowem. Rosjanin wskutek tego zdarzenia upadł. Australijski mistrz świata z 2017 roku wykluczony z powtórki.

Sajfutdinow zamknął Zmarzlika, zaś po zewnętrznej napędzał się Anders Thomsen. Polak wybronił się na drugim łuku przed Duńczykiem i mógł skupić się na pogoni za Rosjaninem, jednakże ten z gigantyczną przewagą zameldował się na "kresce" jako pierwszy.

Łaguta okazał się najlepszy na dojeździe do pierwszego wirażu i szybko zaczął budować swą kolosalną przewagę. Drugi, nie odczuwając niemal żadnego zagrożenia ze strony reszty stawki, dojechał Tai Woffinden. Walkę o trzecie miejsce toczyli Lindgren i Madsen, a ostatecznie, ku rozczarowaniu miejscowych, lepszy okazał się Szwed.

Został na starcie Maciej Janowski, a walkę o prowadzenie stoczyli między sobą Max Fricke i Robert Lambert, jednak to Brytyjczyk szybko rozprawił się z zawodnikiem Falubazu, przeprowadzając efektowną pikę na jednym kole na przeciwległej prostej. Janowski starał się za wszelką cenę minąć Fricke'a, ale błąd na pierwszym łuku ostatniego okrążenia sprawił, że Polak musi zadowolić się jednym oczkiem. Na trzecim kółku zdefektował motocykl Krzysztofa Kasprzaka.

Bartosz Zmarzlik założył Krzysztofa Kasprzaka, po zewnętrznej napędzał się zaś Michelsen, choć Kasprzak skutecznie postawił się zawodnikowi Motoru Lublin. Na drugim łuku drugiego okrążenia, Duńczyk wszedł jednak pod łokieć 37-latkowi i nie tylko przedarł się na drugie miejsce, ale również pomógł Madsenowi w wyprzedzeniu Polaka. W innej galaktyce był w tym biegu Bartosz Zmarzlik, który jest już pewny udziału w półfinałach.

Anders Thomsen najlepszy na starcie, choć prowadzenie był w stanie utrzymać tylko do drugiego łuku, gdy popełnił błąd, co wykorzystał Maciej Janowski. a dokładnie okrążenie później jego wyczyn powtórzył Artiom Łaguta. Na dystansie defektowi uległ motocykl Martina Vaculika. Najważniejsza informacja wynikająca z tego biegu jest jednak taka, iż Maciej Janowski wciąż w grze!

Sprawę trzech punktów rozstrzygnął już na pierwszym łuku Tai Woffinden. Na dystansie mogliśmy ekscytować się walkę o drugą pozycję, w niej finalnie lepiej odnalazł się Emil Sajfutdinow, który na drugim łuku trzeciego okrążenia wszedł pod popularnego "Lambo".

Max Fricke odczarował pole C i to on wygrał start. W pogoń za nim rzucił się Jason Doyle, który sprawiał wrażenie bardzo szybkiego, jednak swej szybkości nie potrafił zamienić na manewr wyprzedzania. Jedno "oczko" dla Fredrika Lindgrena, który skorzystał z problemów, jakie miał Matej Zagar po ostrym potraktowaniu przez Jasona Doyle'a, wyprzedzając go.

Michelsen wyruszył najlepiej, ale od samego początku musiał bardzo uważać na podążającego za nim Roberta Lamberta. Finalnie jednak obronił się przed Brytyjczykiem i wygrał swój trzeci dziś bieg. Interesująca była również walka o trzecią lokatę, Doyle znalazł się na niej pod koniec pierwszego kółka, ale już na kolejnym wirażu Łaguta dokonał odwetu i pozbawił go punktów.

Pola wewnętrzne dały ich użytkownikom największe korzyści. Lindgren prowadził, a ciekawą walkę o drugie miejsce toczyli Thomsen oraz Kasprzak. Polak na drugim łuku pierwszego okrążenia przedarł się za plecy Lindgrena, lecz będąc wyraźnie wolniejszym, końcowo na ostatnim okrążeniu został pożarty przez zawodnika gospodarzy.

Woffinden najlepszy na starcie, ale na dystansie to Bartosz Zmarzlik królował i na przeciwległej prostej drugiego okrążenia dopadł Brytyjczyka, nie oddając prowadzenia do końca. Wyraźne problemy w tym biegu miał Maciej Janowski, który nie był w stanie podjąć walki i tym samym żegna się z dzisiejszymi zawodami.

Sajfutdinow prowadził od startu do mety i zagwarantował sobie awans do dalszej fazy zawodów. Ciekawą walkę o drugie miejsce toczyli Fricke oraz Vaculik, ostatecznie to jednak Słowak okazał się lepszym od Australijczyka, który następnie musiał zmagać się z Leonem Madsenem. Ten dopadł Maxa Fricke'a na ostatnim wirażu i ku wielkiej radości miejscowej publiczności, zagwarantował sobie awans do półfinałów.

Atomowy start Bartosza Zmarzlika, który w mgnieniu oka oddalił się od reszty towarzystwa i awansował do finału zawodów! Piekielnie ciekawa była walka o drugie miejsce w czołowej czwórce, ostatecznie jednak w kotle, jaki panował za plecami Zmarzlika, najlepiej odnalazł się Emil Sajfutdinow, który podobnie jak Polak pojedzie w finale dzisiejszych zawodów!

Bieg przerwany. Fatalna kraksa na początku ostatniego okrążenia. Mikkel Michelsen stracił kontrole nad motocyklem i przednim kołem wpadł wprost w jadącego pod płotem Fredrika Lindgrena, który bezwładnie poleciał w kierunku dmuchanej bandy. Trzymamy kciuki za zdrowie Fredrika Lindgrena!

Ufff. Odetchnęliśmy z ulgą. Zarówno Fredrik Lindgren oraz Mikkel Michelsen podnieśli się z toru o własnych siłach i właśnie zmierzają do parkingu.

W związku z tym, iż zdarzenie miało miejsce na ostatnim okrążeniu, wyniki wyścigu zostają zaliczone. W finale Artiom Łaguta, który od początku podróżował w innej galaktyce oraz Tai Woffinden, w chwili wypadku znajdujący się przed Szwedem i Duńczykiem.

Artiom Łaguta zwycięzcą GP Danii!

Łaguta najszybszy na dojeździe do pierwszego łuku. Zmarzlik próbował zrównać się z nim na przeciwległej prostej, ale bezskutecznie. Już na drugim okrążeniu wiadomo było, że to Łaguta wygra GP Danii. Sajfutdinow starał się zadbać jeszcze o to, by Rosjanie zgarnęli dublet, jednak Bartosz Zmarzlik do końca zachował zimną krew i utrzymał drugą pozycję. "Nieobecny" w biegu finałowym był Tai Woffinden, który nie był w stanie nawiązać walki z rywalami.