W czwartek, 12 lipca, świat żużla obiegła radosna wieść. Witalij Biełousow po blisko trzech latach od wypadku powrócił na tor. Na razie tylko na trening, by znów wsiąść na motocykl, ale to wielkie osiągnięcie dla zawodnika, któremu lekarze powiedzieli, że nigdy już nie stanie na nogi.
Koszmar Biełousowa zaczął się 30 września 2015 roku, kiedy wypadek podczas Memoriału Anatolija Stiepanowa w Togliatti brutalnie przerwał dobrze rozwijającą się karierę. Przez trzy lata Rosjanin wszelkimi siłami walczył o powrót do zdrowia i do uprawiania sportu. By zdobyć pieniądze na rehabilitację, sprzedawał swój sprzęt – ale przy tym zarzekał się, że na tor w końcu wróci. Wrócił. Portal speedwaynews.pl poprosił zawodnika o krótki komentarz do odjechanego na domowym torze w Togliatti treningu:
speedwaynews.pl: Gratulujemy powrotu na tor! Jakie to uczucie – znów wsiąść na motocykl po takim czasie?
Witalij Biełousow: Dziękuję. Wyjechałem na tor po trzech latach. Trudno opisać słowami, co czuję. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się tego dokonać. Było naprawdę dobrze! Czuję duży zastrzyk motywacji, a poza tym sprawdziłem, w jakiej jestem formie.
– Jak wyglądała twoja relacja z żużlem od czasu kontuzji? Od razu postanowiłeś, że wrócisz do sportu?
– Miałem nadzieję, że mi się to uda, starałem się cały czas iść w stronę tego celu. Całe moje życie kręci się wokół żużla, stale jestem z moją drużyną, Mega Ładą, i codziennie oglądam moje motocykle. Przez ten czas utrzymywałem też kontakt z innymi zawodnika. Nadal pomagam juniorom, podpowiadam im na treningach i staram się znajdować dla nich okazję do startu za granicą.
– Jak przebiegała rehabilitacja?
– Cały proces rehabilitacji był bardzo trudny, musiałem sporo nad sobą pracować. Leczyłem się w Chinach i na Krymie. Kiedy oznajmiłem, że chcę wrócić na tor, wielu moich bliskich było zaskoczonych, niektórzy w ogóle nie wierzyli, że mogę to zrobić.
– Jesteś zadowolony z przebiegu pierwszego treningu po kontuzji?
– Tak! Z początku było bardzo trudno, ale z każdym kolejnym wyjazdem na tor jazda wychodziła mi coraz lepiej. Ogólnie jestem usatysfakcjonowany moją próbą, wyszło naprawdę nieźle.
– Specjalnie wybrałeś na powrót Togliatti czy może mignęła myśl, żeby potrenować na przykład w Polsce?
– W ogóle o tym nie myślałem, bo i nie rozważałem, gdzie wrócić na tor. To była spontaniczna myśl: wyjechać na tor, spróbować się w żużlu. Bałem się trochę, że nie dam rady pojechać, ponieważ moja prawa noga wciąż jeszcze jest bardzo słaba.
– A co dalej? Jakie masz plany na przyszłość?
– Na razie odjechałem dwa treningi i naturalnie zamierzam dalej trenować. W tym momencie nie zastanawiam się nad udziałem w zawodach, do tego droga jeszcze daleka. Na chwilę obecną mój cel to powrót do pełni zdrowia! Dużo pracuję nad sobą i swoją formą, przede wszystkim odbywam treningi na rowerach, i normalnym, i stacjonarnym. Chciałbym znaleźć jeszcze inne możliwości wsparcia organizmu, ale nie mam pomysłu, co by to mogło być.
Przed żużlowcem, jak sam przyznał, długa droga do powrotu do wyczynowego sportu, ale Witalij Biełousow nie zamierza składać broni. Historia jego mozolnej walki o odzyskanie sprawności pokazuje, że warto walczyć nawet wtedy, gdy walka wydaje się z góry przegrana. Nam pozostaje życzyć dzielnemu Rosjaninowi, żeby treningi przynosiły radość i żeby kiedyś wrócił do ścigania jak za złotego dla ówczesnej reprezentacji Rosji juniorów roku 2011.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!