W tym tygodniu Wiktor Lampart uzyskał awans do finału Srebrnego Kasku, który zaplanowano na 2 maja w Krakowie. W krótkiej rozmowie z naszym portalem mówił o nadziejach przed tym turniejem, dwóch występach ligowych oraz o najbliższym meczu w Częstochowie.
Turniej eliminacyjny został przeprowadzony na stadionie Wilków Krosno. Nasz rozmówca wywalczył w nim 13 punktów i można powiedzieć, że w sposób pewny uzyskał awans. Jak sam jednak przyznał, wcale nie było to takie proste. – Bardzo cieszę się z tego, że awansowałem. Było jednak ciężko, tor był dziurawy, bardzo trudny. Naprawdę nie jeździło się łatwo. Wywalczyłem awans, dlatego bardzo się cieszę – mówił po zawodach, zadowolony Wiktor Lampart.
Finał Srebrnego Kasku jest jednocześnie przepustką do zmagań o Indywidualne Mistrzostwo Świata Juniorów. W tym roku polska federacja ma w światowych kwalifikacjach tylko 4 miejsca, zatem awans uzyska najlepsza trójka turnieju w Krakowie oraz jeden zawodnik, nominowany przez Główną Komisję Sportu Żużlowego. – Będę skupiony tak, jak na każdych zawodach. Jak najbardziej chcę uzyskać awans do finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. W Krakowie jeździłem kilka razy, myślę, że dam sobie radę. Startowałem tam kiedyś również w Srebrnym Kasku, tylko, że w półfinale. Wywalczyłem wtedy 11 punktów. Zobaczymy, co przyniesie czas – dodał.
Za nami już dwie kolejki PGE Ekstraligi. W nich zespół z Lublina, który reprezentuje ten młody zawodnik, pokazał się z bardzo pozytywnej strony, zarówno na własnym obiekcie, przeciwko ekipie MRGARDEN GKM-u Grudziądz oraz na wyjeździe, w rywalizacji z truly.work Stalą Gorzów. Pierwsze spotkanie, pomimo początkowego pecha (upadek Andreasa Jonssona) i straty czterech punktów, udało się wygrać różnicą ośmiu „oczek”. Na stadionie im. Edwarda Jancarza „Koziołki” były z kolei bliskie sprawienia ogromnej niespodzianki. – W pierwszym pojedynku nasz występ był bardzo dobry, było to wyjątkowo trudne zadanie. Mogliśmy wprawdzie pojechać trochę lepiej i jeszcze bardziej „dobić” przeciwnika. Trzeba się jednak cieszyć, z tego, co jest. W drugim meczu było blisko, prawie go wygraliśmy. Można powiedzieć, że Dawid został niesłusznie wykluczony. Wtedy różnie mogłoby się to potoczyć. Nie przegraliśmy wiele, mam nadzieję, że odrobimy to u nas, w Lublinie – pokreślił z nadzieją jeden z naszych medialnych podopiecznych.
Przed sezonem bardzo wiele opinii skreślało i deprecjonowało skład Speed Car Motoru, twierdząc nawet, że drużynie tej będzie niezwykle trudno wygrać jakiekolwiek spotkanie w lidze. Tymczasem po dwóch rundach nikt już chyba zbyt pochopnie nie będzie się na ten temat wypowiadał. – Pewnie nikt nas tak wcześnie już nie będzie skreślał. Szczerze mówiąc, to ja jednak w ogóle się tym nie interesuję. To niech będzie już sprawą tych dziennikarzy, którzy wcześniej tak mówili – uciął krótko temat.
Na koniec zapytaliśmy o nastroje przed kolejnym ligowym starciem. To zaplanowano na 26 kwietnia, a następnym wyjazdowym przeciwnikiem lublinian będzie forBET Włókniarz Częstochowa. Faworytem ponownie będą gospodarze, ale… – Podoba mi się tor w Częstochowie. Lubię tam jeździć. Myślę, że będzie dobrze, również stawimy czoła i postawimy się przeciwnikowi. Sądzę, że uda nam się dobrze pojechać – zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Wiktor Lampart.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!