Václav Milík bardzo chce wygrywać i zdobywać punkty, widać, że pracuje i stara się osiągać lepsze rezultaty. Jednak 11. kolejka PGE Ekstraligi była dla niego nieco pechowa.
We Wrocławiu nie najlepiej zawody Betard Sparta Wrocław – MRGARDEN GKM Grudziądz rozpoczęły się dla Václava Milíka, który w biegu 3 miał prędkość i chęć walki, ale zaliczył dwa upadki. Najpierw za sprawą Przemysława Pawlickiego, którego pociągnęło, gdy wjechał w koleinę przy krawężniku i wjechał w jadącego z przodu Czecha. W powtórce znów doszło do zderzenia Milika, tym razem z Krzysztofem Buczkowskim. – Było trudno, bo już po pierwszym biegu nie miałem motocykla, który przygotowywaliśmy na ten mecz. Przerzucaliśmy silnik. Potem padało i nie wiedziałam, co do końca ustawić – skomentował Waszek. – Przemek nic złego nie zrobił. Widziałem na powtórkach, że tam była koleina i dlatego go pociągnęło. Byłem za blisko niego, więc w ogóle nie widziałem go. Od razu poleciałem przez kierownicę – dodał.
Wyjątkowo w meczu z drużyną z Grudziądza Dariusz Śledź, trener Sparty pojawił się w parku maszyn jako mechanik czeskiego zawodnika. – Trener spisał się bardzo dobrze. Na pierwszy bieg ustawił mi dobrze motocykl, tylko później się wszystko skomplikowało – skomentował Vaclav Milik i już żartując dodał. – Będzie stała współpraca do końca sezonu.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!