Pierwsze półfinałowe spotkanie Stelmet Falubazu Zielona Góra przeciwko Betard Sparcie Wrocław zakończyło się po myśli gospodarzy. Zawodnicy z Winnego Grodu do meczu rewanżowego przystąpią z sześciopunktową przewagą.
O zwycięstwie zielonogórzan zadecydowała nie tylko dobra postawa młodzieżowców, ale także ważne punkty ze strony debiutanta w oficjalnym składzie Stelmet Falubazu Zielona Góra – Martina Smolinskiego. – Zrobiłem co mogłem, aby wspomóc drużynę na tyle, na ile pozwalała mi moja fizyczna dyspozycja – komentował w pomeczowym wywiadzie sam zawodnik.
Kasia Olejarz, speedwaynews.pl: – Twój pierwszy występ jako oficjalny członek składu Stelmet Falubazu Zielona Góra. Jak podsumowałbyś swoją postawę w dzisiejszych spotkaniu?
Martin Smolinski, żużlowiec Stelmet Falubazu Zielona Góra: – Nie ukrywam, nie jest to łatwe zadanie, żeby niespodziewanie przyjść pod koniec sezonu, i to na pierwsze spotkanie fazy play-off. Musiałem przedwcześnie zakończyć swój występ w Grand Prix ze względu na dość silny ból kręgosłupa. Nie czułem się najlepiej przed niedzielnym spotkaniem, ale dzięki niezastąpionym lekarzom i fizjoterapeutom z Zielonej Góry, którym przy okazji chciałbym serdecznie podziękować, udało nam się zminimalizować ból. W ten sposób mój start w tym spotkaniu okazał się w ogóle możliwy. Osobiście, jak każdy zawodnik, liczyłem, że zdobędę nieco więcej punktów. Jednak najważniejsze, że pokazałem się z dobrej strony. Przywiozłem ważne dla końcowego wyniku “oczka” i to jest najważniejsze.
– A co możesz powiedzieć w kontekście emocji, które towarzyszyły Ci podczas tego spotkania – był lekki, przedmeczowy stres?
– Nie nazwałbym tego stresem. W dużej mierze do mojego “stoickiego spokoju” przyczyniła się cała drużyna. Wsparcie, które dostałem zarówno od kolegów z zespołu, jak i zielonogórskich lekarzy pomogło mi podejść do spotkania ze spokojną głową. Wszystko było dobrze zorganizowane. Czułem, że cała ekipa Stelmet Falubazu Zielona Góra jest ze mną i nie ukrywam, że było to bardzo miłe uczucie.
– Nie było Ci dane trenować w Zielonej Górze przed tym spotkaniem. Swoją pierwszą styczność z tą nawierzchnią miałeś dopiero podczas próby toru, co z pewnością było nie lada wyzwaniem. Jak skomentowałbyś przygotowanie toru na ten mecz?
– Tak jak wspomniałaś, ze względu na zaistniałą sytuację, nie udało mi się odjechać żadnego treningu przed tym spotkaniem, dlatego też nie mogę za wiele powiedzieć o zielonogórskim torze. Niemniej jednak, według mnie był on przygotowany całkiem dobrze. Ciężko było jedynie w 11. biegu, tuż po równaniu toru. Nie ukrywam, niełatwo było mi wtedy dopasować ustawienia do zmienionej nawierzchni. Ale pomijając tę sytuację, mam wrażenie, że tor współpracował dzisiaj z nami. Muszę go jeszcze trochę lepiej poznać, żeby w pełni wykorzystać jego możliwości.
– Sześć punktów przewagi przed rewanżowym spotkaniem na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu – to dużo czy mało?
– Sześć punktów to zawsze lepiej niż dwa. Oczywiście nie będzie łatwo wygrać na wyjeździe i musimy, jako cała drużyna, włożyć w dane spotkanie dużo serca i siły. Jednak jestem zdania, że zwycięstwo jest w zasięgu naszych możliwości. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będę czuł się znacznie lepiej, co wpłynie pozytywnie na moją jazdę. Ważne, żeby każdy przywiózł te kilka istotnych punktów dla drużyny, tak aby to właśnie Stelmet Falubaz Zielona Góra okazał się jednym z finalistów tegorocznych Drużynowych Mistrzostw Polski.
– Dziękuję za wywiad.
– Również dziękuję.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!