Sezon 2019 ma się już ku końcowi. W ubiegłym tygodniu wyłoniono Drużynowego Mistrza Szwecji. W finałowym dwumeczu, faworyzowana Dackarna Målilla uległa Smedernie Eskilstuna, a dwumecz „Kowale” wygrali różnicą aż 34 punktów! O tej rywalizacji udało nam się porozmawiać z Maciejem Janowskim.
Popularny „Magic” w obydwu pojedynkach był najlepiej punktującym zawodnikiem Dackarny. Ostatecznie zespół ten był bez szans w rywalizacji ze Smederną, przez co ci drudzy wywalczyli trzeci mistrzowski tytuł z rzędu. – Przegraliśmy bardzo mocno. Chyba cała drużyna miała delikatne problemy już od play-offów, które też nie były dla nas łatwe. Było widać, że nasza forma raczej szła w dół, a Smederna strasznie rozkręcała się na koniec sezonu. Wygraliśmy u nich wyraźnie w serii zasadniczej (55:35 – przyp. red.), a w pierwszym finale byliśmy kompletnie pogubieni, jeżeli chodzi o ustawienia. Dopiero na koniec coś tam znaleźliśmy – mówił o finałowych meczach rozgrywek Elitserien 2019, Maciej Janowski.
Przez kilka dni, poprzedzających rywalizację, pogoda niekoniecznie sprzyjała. Nasz rozmówca nie szukał jednak wymówek warunkami torowymi. Porażka w dwumeczu w stosunku 73:107 mówiła jednak sama za siebie. – Tor i pogoda były takie same dla wszystkich. Tu nie ma co szukać takich rzeczy. Po prostu my, jako drużyna jechaliśmy dosyć słabo, albo to oni jechali tak dobrze (uśmiech). Od początku przejęli inicjatywę i kontrolę, podobnie jak w pierwszym meczu w Eskilstunie. Nam nie udało się jej odzyskać. Przegrywaliśmy starty, później walkę po trasie i tyle – dodał.
W inauguracyjnej odsłonie rewanżu w Målilli doszło do ciekawej walki zawodników, w Polsce reprezentujących Betard Spartę Wrocław. Mowa o Janowskim i Glebie Czugunowie, którzy walczyli o pozycję i zamieniali się miejscami. Ostatecznie, gdy ponownie z przodu znalazł się Rosjanin, „Magic” upadł, lecz nie przyniosło to na szczęście żadnych złych konsekwencji. – Nie było to nic groźnego. Stało się to w pierwszym biegu, gdzie było wówczas jeszcze trochę mokro. Jechaliśmy dosyć blisko siebie i Gleb wszedł w łuk, postawił dosyć mocno motocykl, ja byłem rozpędzony i nie chciałem wpaść w jego tylne koło. Musiałem mocno skręcić, a na tej mokrej nawierzchni mnie po prostu obróciło – wyjaśnił.
Popularny „Magic” był we wspomnianych spotkaniach finałowych w Elitserien liderem swojej drużyny. Sam jednak wolałby przy swoim nazwisku zapisywać zdobycze punktowe zdecydowanie wyższe. Jak się okazało, w finałach Drużynowych Mistrzostw Szwecji, startował on na jednostkach napędowych, które były w ostatnim czasie nieużywane. – Raczej moja rola polega na tym, abym bardziej punktował (9+1 w Eskilstunie i 10 w Målilli – przyp. red.). Jedyny plus jest taki, że wyciągnęliśmy starsze silniki, gdyż mieliśmy w tym czasie trochę problemów z nowymi jednostkami. Pozytywnym aspektem jest to, że okazało się, iż one dosyć fajnie pracują – podkreślił.
Sezon w Kraju Trzech Koron dobiegł końca. W jakim zespole będzie planował starty w Elitserien nasz rozmówca w sezonie 2020? – Zobaczymy. Jeśli Patryk Dudek zejdzie z ceny, to możliwe, że w Dackarnie – zaznaczył, z wyraźnym przymrużeniem oka, Maciej Janowski.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!