Mikkel Michelsen jest jednym z objawień sezonu 2020. Duńczyk osiągnął bardzo dobre wyniki w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski, a na arenach międzynarodowych sięgnął między innymi po tytuł Indywidualnego Mistrza Europy.
Do pełni szczęścia zabrakło mu awansu do FIM Speedway Grand Prix. W turnieju Challenge na torze w chorwackim Goričan zdobył ledwie pięć punktów i zajął odległe, czternaste miejsce. – Zgadza się. Miałem też jednak rezultaty, które były dla mnie bardzo rozczarowujące. Moim głównym celem było zakwalifikowanie się do Grand Prix na kolejny sezon. Najprawdopodobniej mam za sobą najlepszy sezon w mojej karierze, bo jeździłem bardzo dobrze w ligach w Polsce oraz Szwecji. Praktycznie przez cały rok nie popełniałem większych błędów, ale kiedy przyszedł czas na GP Challenge, miałem po prostu zły dzień. Nie jeździłem wtedy dobrze, mieliśmy problemy sprzętowe, ale cóż, taki jest czasami żużel. Mistrzostwo Europy na zakończenie sezonu było bardzo miłym akcentem. To osiągnięcie przez bardzo długi czas wydawało mi się nieco nierealne i do końca w to nie wierzyłem, ale to były wyjątkowe chwile – mówi żużlowiec na łamach klubowego serwisu.
W minionym sezonie waleczny zawodnik w siedemdziesięciu pięciu biegach wywalczył 139 punktów i dwanaście bonusów. Tylko dwanaście razy meldował się na ostatnim miejscu. Taki wynik dał mu średnią biegową 2.013 i trzynaste miejsce w lidze. Było to bardzo ważne, by utrzymać się w PGE Ekstralidze. – Pod względem drużynowym był on dla nas podzielony na wzloty i upadki. Choć na pewno przed rozpoczęciem rozgrywek wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Mieliśmy jeden główny cel, którym było pozostanie na kolejny rok w PGE Ekstralidze. Moim zdaniem fakt, że zdołaliśmy to uczynić jest dużym osiągnięciem dla klubu, zwłaszcza po powrocie do elity po wielu latach. W kolejnym sezonie najprawdopodobniej będziemy mierzyć jeszcze wyżej i zobaczymy, jak to wszystko się potoczy.
Czy w walce o miejsca premiowane utrzymaniem w najwyższej klasie rozgrywkowej pomogło zawodnikom spod znaku Koziołka wsparcie kibiców? – I to jak! W trakcie swojej kariery jeździłem dla różnych klubów w Polsce, a także na największych stadionach świata. Powtórzę jednak po raz kolejny, że nigdy nigdzie nie doświadczyłem takiej atmosfery jak w Lublinie. To coś niesamowitego. Nigdy nie spotkałem kibiców z taką pasją do żużla, jak ci z Lublina. Miałem przed tym sezonem określone cele i plany, ale zupełnie nie spodziewałem się, że nasi fani będą aż tak wspaniali. Dzięki tej miłości i wsparciu, bardzo szybko zadomowiłem się w Lublinie. Jestem ogromnie szczęśliwy i wdzięczny za to wszystko.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!