Wszystko wskazuje na to, że sezon 2018 był ostatnim w karierze Moniki Nietyksza. W tym roku nie udało jej się pojawić na torze przy okazji jakichkolwiek zawodów, a powodów było co najmniej kilka.
Monika Nietyksza certyfikat żużlowy uzyskała pod koniec sezonu 2017. Kilka tygodni później przeszła zabieg barku, który uniemożliwił jej wyjazd na tor od początku roku, a było to możliwe dopiero w połowie maja. W lipcu trafiła do MDM Komputery TŻ Ostrovii Ostrów, gdzie udało jej się odjechać cztery turnieje – 7. rundę Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów, VII Memoriał Władysława Pietrzaka, a także Otwarte Indywidualne Mistrzostwa Śląska i Młodzieżowe Indywidualne Mistrzostwa Okręgu. To właśnie w tej ostatniej imprezie przy W69 w Zielonej Górze zdobyła pierwszy punkt.
W grudniu ubiegłego roku Nietyksza pożegnała się z włodarzami ostrowskiego klubu i zapowiadała, że w święta ogłosi nowy klub. Tyle że minął rok, a żadnych informacji nie przekazano. – Szukałam klubu, w którym mogłabym mieć możliwość startów. Dogadałam się już z jednym, byłam na etapie podpisywania kontraktu, ale ostatecznie mnie nie wypożyczono. Szukałam dalej. Znalazłam, a gdy dowiedziano się, gdzie chcę iść, to nagle sprawa ucichła, a klub stracił zainteresowanie, więc znów musiałam szukać. Wtedy pojawił się temat Polonii Piła. Jednak przez to, że nie zostałam wcześniej zgłoszona do zawodów przez macierzysty klub, kolejny nie mógł mnie zgłosić i znów wróciłam do fazy początkowej – mówi Monika Nietyksza w rozmowie z naszym serwisem.
Ostatecznie skończyło się na tym, że przez cały rok powinna być związana z macierzystym klubem – Stowarzyszeniem CKM Włókniarz, gdzie trafiają adepci po egzaminie na licencję żużlową przed wypożyczeniem do Włókniarz Częstochowa S.A., który występuje w PGE Ekstralidze. Nie do końca tak jednak było, a dodatkowo Nietyksza nie miała zbyt wielu okazji do treningów. Dlaczego? – Spowodowane to było tym, że w klubie nie chciano mi udzielić odpowiedzi, kiedy są treningi, choć kilka razy o to pytałam. Odpowiedzi brak. Gdy chciałam pojeździć na treningu szkółki, też pojawiał się problem, bo zabieram czas tym, którzy się uczą. W efekcie nie miałam kiedy i gdzie trenować. Jedyną w porządku osobą okazał się być trener Marek Cieślak, który po moim zapytaniu czy mogę przyjeżdżać, aby pojeździć, odpowiedział, że nie ma z tym żadnego problemu i mogę wpadać, kiedy tylko będę chciała – dodaje.
Brak jakichkolwiek występów spowodował, że częstochowianka utraciła certyfikat żużlowy, wobec czego, aby kontynuować swoją przygodę ze speedwayem, najpierw musiałaby go odnowić. Czy myśli jeszcze o tym, czy już pogodziła się ze swoim losem i kończy karierę? – Gdzieś z tyłu głowy miałam myśli, aby jeszcze pojeździć, ale to nie jest takie proste, jak się wydaje, bowiem musiałabym znaleźć nowy klub, w którym mogłabym odnowić licencję, a gdzie bym trenowała? Musiałabym dojeżdżać kilka razy w tygodniu po dwieście czy trzysta kilometrów, więc taki wypad na trening zajmuje cały dzień, a jestem obecnie w klasie maturalnej i nie mogę sobie pozwolić na nieobecności w szkole.
Wszystko wskazuje więc na to, że w przyszłym roku na torach zobaczymy tylko jedną reprezentantkę płci pięknej z certyfikatem – Wiktorię Garbowską, która podpisała dwuletni kontrakt z WTS Spartą Wrocław. Na razie z torów zjechała Weronika Burlaga (GTM Start Gniezno). Nie można zapominać także o dwóch zagranicznych zawodniczkach – Sindy Weber (MS Śląsk Świętochłowice) i Celinie Liebmann (MSC Wölfe Wittstock), które dotychczas regularnie ścigały się w Niemczech oraz Czechach. – Starty za granicą to fajna sprawa, bowiem tam dziewczyny traktuje się dobrze i dostają swoją szansę. Gdybym mieszkała bliżej granicy to z pewnością bym wzięła to pod uwagę, ale to jest jednak kawał drogi.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!