Jason Doyle to jedyna nowa twarz w zespole Eltrox Włókniarza Częstochowa. Jedyna, ponieważ ciężko tak nazywać Rune Holtą, dla którego jest to kolejny powrót do „Świętego Miasta” i chęć podboju żużlowej Polski wraz z „Lwami”.
Australijczyk do Eltrox Włókniarza trafił na zasadzie wypożyczenia z Apatora Toruń, który spadł w minionym sezonie do eWinner 1. Ligi Żużlowej. Mówiło się, że warunkiem torunian w kontekście wypożyczenia było to, że żużlowiec zadeklaruje powrót do Grodu Kopernika, gdy tylko zespół zdoła powrócić do PGE Ekstraligi. Plan zakładał, że uda się to uczynić już w tym sezonie. Sam Doyle jednak rzucał niedawno odważnymi deklaracjami, że pod Jasną Górą nie chce spędzić tylko dwunastu miesięcy. Potwierdza to też sternik brązowego medalisty mistrzostw Polski, Michał Świącik. – Bardzo się cieszę, że Jason jest z nami, a on sam też w prywatnych rozmowach nie ukrywa, że chciałby zostać w naszym klubie na dłużej, niż tylko jeden sezon. Jak będzie? Zobaczymy. Częstochowa dla Australijczyków czy Amerykanów jest otwarta. Te klimaty zapoczątkował Marian Maślanka i są one na porządku dziennym. Ten klimat częstochowski jest niepowtarzalny – mówił częstochowianin w programie „Poranek z Polsatem Sport”.
Doyle jest jednym z aktywniejszych zawodników Eltrox Włókniarza w mediach społecznościowych i o rolę lidera w tej kwestii rywalizuje z Fredrikiem Lindgrenem. Obaj panowie muszą „odpierać ataki” mistrza Europy – Leona Madsena, który także nie próżnuje, chociażby na Instagramie. Jak Doyle radzi sobie w okresie kwarantanny, to można zaobserwować właśnie w social media. – Jest pociesznie. Przesyła nam filmiki, które nagrywa sobie z okien swojego apartamentu. Pyta się, co się dzieje, bo była m.in. akcja strażacka, gdyż w restauracji włączył się alarm. Relacjonuje nam wiele rzeczy na żywo – dodaje Świącik.
Częstochowianie bardzo szybko doszli do porozumienia ze swoimi zawodnikami, choć nie obyło się bez paru gorzkich słów w internecie. Ostatecznie na pokładzie zostają wszyscy zawodnicy, a klub chce zrobić wszystko, aby do kolejnych negocjacji również zasiedli w optymistycznych nastrojach. – W Częstochowie mamy zawodników, którzy to rozumieją. Jeśli coś by się działo, to jestem w stanie im się odpłacić za sezon czy dwa, aby byli zadowoleni i chcieli dalej startować we Włókniarzu.
Michał Świącik w rozmowie z Markiem Magierą przyznał również, że choć mecze odbędą się przy pustych trybunach, to kluby czeka jeszcze więcej pracy, niż zazwyczaj. Dodatkowo w wielu aspektach ucierpią budżety, a te będą kluczowe, chociażby w listopadzie, gdy będzie trzeba negocjować warunki kontraktów z zawodnikami na rok 2021. – Wbrew pozorom to te przygotowania są cięższe niż w normalnym sezonie. Ten reżim sanitarny, który nałożono na kluby żużlowe i piłkarskie, powoduje niespotykaną liczbę obowiązków. […] To wyzwanie także dla zawodników, ponieważ skoszarowanie może odbić się na ich psychice, którzy są „zamknięci”. My w Częstochowie swoim zawodnikom umilamy, ale jest ciężko. […] Dzień meczowy będzie trzeba teraz mocno przeanalizować. Za brakiem kibiców idą zyski: z gastronomii, zakupu gadżetów klubowych, wszystkie dookoła wpływy, wszelcy sponsorzy, którzy są nastawieni na dostęp do kibica regionalnego. Pojawia się w klubach bardzo wielki problem, ponieważ te firmy, gdy im się nie przedstawi bardzo dobrego produktu, to przesuwają swoje środki na przyszły.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!