- Zawsze lubiłem częstochowski tor, który uważam za najlepszy na świecie. Niestety, w ostatnich latach przeszedł on przemianę, być może nie w tym kierunku, jaki chcielibyśmy. Za każdym razem staraliśmy się doprowadzić do tego, aby było tak, jak dawniej. Klub uznał, że toczy się to zbyt wolno i podjął działania, które były trochę wstydliwe – przyznał kapitan Eltrox Włókniarza Częstochowa, Leon Madsen, który podsumował mijający 2020 rok.
Krystian Natoński, speedwaynews.pl: Przede wszystkim jak się czujesz? Wiemy, że przeszedłeś zakażenie koronawirusem, więc pytanie o zdrowie jest w tym momencie najważniejsze.
Leon Madsen, Eltrox Włókniarz Częstochowa: Czuję się bardzo dobrze. Sporo czasu poświęcam na ćwiczenia oraz na jazdę na rowerze. Czuję się zdrowy oraz w dobrej formie. Po zakażeniu się wirusem najtrudniejsze były pierwsze dni, ale po tygodniu nie czułem już żadnych objawów. Teraz znowu czuję się dobrze.
– Jeżeli możemy znaleźć jakiekolwiek pocieszenie, to takie, że do zakażenia doszło po sezonie. Oczywiście to niewielkie pocieszenie, ale w jakimś stopniu można tak to ująć.
– Z pewnością. To nie byłoby przyjemne, gdybym zakaził się w trakcie sezonu. Musiałbym wówczas pauzować w jednym czy dwóch meczach, co mogłoby stanowić dla mnie katastrofę. Nie chciałbym, żeby do tego doszło i na szczęście tak się nie stało. Raczej nie zakażę się już ponownie przed kolejnym sezonem, więc jak wspomniałeś, to dobrze, że stało się to po sezonie.
– Wiem, że jesteś bardzo zajętym człowiekiem, więc przejdźmy do rzeczy i podsumujmy sobie ten miniony sezon, zaczynając od twoich indywidualnych poczynań. Jak ocenisz ten rok w twoim wykonaniu?
– To był dla mnie dobry rok, ale oczywiście jednocześnie dziwny sezon ze względu na sytuację z koronawirusem. Wszyscy musieliśmy zaakceptować nowe realia. Generalnie to był dla mnie dobry rok, mimo że nie osiągnąłem takich wyników, jakie chciałem. Nadal było jednak w porządku. Zająłem drugie miejsce w cyklu SEC, do tego utrzymałem się w Grand Prix, zajmując piąte miejsce. Było całkiem nieźle, ale wciąż wiele można poprawić. Bez dwóch zdań chcę być mistrzem świata i robię wszystko, aby pewnego dnia osiągnąć ten cel.
– Twój początek w cyklu SEC był kapitalny. Każdy był w szoku, ponieważ w pierwszych trzech rundach byłeś najlepszy.
– To prawda. Początek miałem bardzo udany, podobnie jak początek całego sezonu. Byłem bardzo szybki. Niestety dla mnie, cykl Grand Prix nie zaczął się na początku sezonu, tylko trochę później, kiedy moja forma nieco spadła. W trakcie sezonu borykałem się z kilkoma problemami. Całym teamem znaleźliśmy jednak przyczynę i będziemy starać się wyciągnąć z tego wnioski na kolejny rok, aby nie powielić tych pomyłek. Jestem nastawiony bardzo pozytywnie. Mamy przed sobą całą zimę, w trakcie której możemy poprawić, to co trzeba i wrócić silniejszym.
– Znalazłeś się także w czwórce najlepszych zawodników PGE Ekstraligi. Myślę, że to także istotne, bo wiemy, że te rozgrywki są bardzo wymagające, według niektórych bardziej niż Grand Prix. To zatem istotne być także w czołówce topowych rajderów ligi.
– PGE Ekstraliga jest najtrudniejszą ligą na świecie i jestem bardzo zadowolony, że cały czas jestem w czołówce najlepszych zawodników. Przez ostatnie cztery lata będąc we Włókniarzu notowałem bardzo dobre wyniki i cieszę się, że nadal utrzymuję wysoką pozycję. Nie jest to takie łatwe, bo jak sam wspomniałeś, to bardzo wymagająca liga, w której jeżdżą najlepsi, podobnie jak w Grand Prix. Musisz za każdym razem dawać z siebie wszystko. Cieszę się, że utrzymuję formę i że od kilku sezonów zdobywam sporo punktów dla Włókniarza. Mam nadzieję, że podobnie będzie w przyszłości. Oczywiście nie jest tajemnicą, że jestem bardzo rozczarowany tym, co stało się w tym roku. To nie jest miejsce, w którym chciałbym być z Włókniarzem. Kiedy podpisywałem trzyletni kontrakt z klubem, ambicją była walka o złoty medal. Chcieliśmy zrobić kolejny krok do przodu. Musimy być lepsi, musimy się poprawić. Mam nadzieję, że w następnych latach zanotujemy progres. Nie będzie jednak łatwo, bo jak sam wiesz, wszystkie osiem drużyn w ekstralidze jest bardzo mocnych, a kolejny sezon będzie nieco inny przez ten przepis o zawodniku do lat 24 w zespole. To będzie bardzo ciekawe.
– Co o myślisz o tym przepisie?
– Sam nie wiem. Myślę, że to trochę szkoda, że tak jest, ponieważ chcąc utrzymać miano najlepszej ligi świata, powinieneś mieć w niej najlepszych zawodników w każdej drużynie. Mamy już przepis o dwóch polskich juniorach. Z pewnością będzie ciekawie jak poszczególne kluby sobie z tym poradzą. Zobaczymy kto najbardziej zaskoczy.
– Wielu czołowych zawodników, takich jak Nicki Pedersen czy Niels Kristian Iversen skrytykowało ten przepis. Zgadzam się z tym, ponieważ PGE Ekstraliga jest najmocniejsza i według mnie powinni jeździć w niej najlepsi. A wprowadzanie takich ograniczeń może odbić się na słabszym poziomie, ponieważ wiemy, że kibice chcą oglądać w akcji najlepszych na świecie.
– Tak jak mówisz, liga polska to topowy produkt i trzeba uważać z wprowadzaniem zbyt dużej liczby ograniczeń. Zobaczymy w praktyce jak to będzie. Moim zdaniem powinni jeździć w niej najlepsi z najlepszych.
– Wspomniałeś wcześniej o Włókniarzu, więc porozmawiajmy o nim. Myślę, że wielu kibiców z Częstochowy chciałoby usłyszeć jaki jest twój punkt widzenia minionego sezonu. Co się stało, że Włókniarz pojechał tak słabo? Skończyło się na wielkim rozczarowaniu. Pytanie co było tego powodem?
– Nie mam pojęcia.
– Kolejny raz byłeś liderem drużyny, więc można rzec, że zrobiłeś swoje.
– Kiedy jeździsz w takiej drużynie jak Włókniarz, która ma duże ambicje, powinieneś czuć odpowiedzialność, aby za każdym razem dać z siebie wszystko. Niestety, kilkukrotnie niektórzy zawodnicy borykali się z problemami. Dokładnie nie znam przyczyny. Do tego dochodzi incydent z torem, co nie wpłynęło na nas dobrze. To prawdopodobnie kosztowało nas play-offy. Myślę, że gdybyśmy się do nich dostali, wówczas ocena byłaby zupełnie inna. Kto wie, być może nawet udałoby się dostać do finału. Ten sezon był bardzo rozczarowujący i nie jestem z tego zadowolony. Nie cofniemy jednak tego, co było. Możemy jedynie spoglądać do przodu i upewnić się, żeby nie doprowadzić ponownie do takiej sytuacji. Musimy liczyć na to, żeby drużyna cały czas dobrze punktowała i nie miała takich wpadek, kiedy to poszczególni zawodnicy mają kiepski dzień, jeżeli tak to można ująć. Chcąc osiągnąć cel, trzeba cały czas prezentować wysoki poziom.
– Włókniarz bardzo dobrze radził sobie na wyjazdach, natomiast gorzej było w domowych meczach. Jak ty czułeś się na tym torze? Czułeś, że on jest waszym atutem czy niekoniecznie?
– Zawsze lubiłem częstochowski tor, który uważam za najlepszy na świecie. Niestety, w ostatnich latach przeszedł on przemianę, być może nie w tym kierunku, jaki chcielibyśmy. Za każdym razem staraliśmy się doprowadzić do tego, aby było tak, jak dawniej. Klub uznał, że toczy się to zbyt wolno i podjął działania, które były trochę wstydliwe. Myślę jednak, że teraz wszystko jest pod kontrolą i że tor będzie już w porządku. Myślę, że w przyszłym sezonie żadne nasze spotkanie nie będzie już anulowane. Sami mogliście zauważyć, że pod koniec sezonu jeździłem na tym torze w ciężkim deszczu i radziłem sobie bez większych problemów.
– Sądzę, że wiesz, że muszę poruszyć ten temat. Chodzi o walkower za mecz z Gorzowem i konflikt na linii Michał Świącik – Marek Cieślak. Ten drugi opuścił klub, co wywołało olbrzymie poruszenie w światku żużlowym. Z waszego punktu widzenia, twojego jako kapitana oraz całego zespołu, to musiała być niezręczna i niekomfortowa sytuacja, kiedy dowiedzieliście się o walkowerze i o tym, że Marek Cieślak opuścił klub w trakcie sezonu.
– Zgadza się. Wciąż ciężko mi to wszystko zrozumieć. To było bardzo tragiczne i nie powinno mieć miejsca. Byłem oczywiście bardzo rozczarowany, kiedy okazało się, że Marek nie będzie mógł z nami dokończyć sezonu. Nie tak chciałem, aby kończył swoją pracę w Częstochowie. Byłem smutny że odszedł z drużyny.
– Czy rozmawiał z wami i starał się wytłumaczyć dlaczego podjął taką decyzję?
– Myślę, że na samym końcu tego wszystkiego nie było już innej opcji, ale nie jestem odpowiednią osobą do dyskusji na ten temat. Mogę jedynie powiedzieć, że byłem smutny, że Marek odszedł. Byłem zadowolony z naszej współpracy, która trwała wiele lat, także przed Włókniarzem. Oczywiście chciałem, żeby Marek kontynuował swoją pracę w Częstochowie i żebyśmy mogli wspólnie zdobyć medal, ale szkoda, że tak się nie stało. Nie wiem jak będzie wyglądać przyszłość, zobaczymy.
– Czy wasze relacje z Markiem uległy pogorszeniu w pewnym momencie? Coś się zepsuło w drużynie, że nie mógł kontynuować pracy z wami?
– Nie, nie. Nic się nie popsuło pomiędzy zawodnikami a Markiem. Próbowaliśmy po prostu zrobić taki tor, jaki chcieliśmy, żeby był, ale tak jak wcześniej wspomniałem, to trwało zbyt długo – dłużej niż oczekiwał tego klub. Nie było jednak między nami poważnych scysji.
– Michał Świącik wziął na siebie przygotowanie toru na mecz z Gorzowem. To musiała być dziwna sytuacja, kiedy okazało się, że to właśnie Michał Świącik ma być nowym toromistrzem w zamian za Marka Cieślaka. Coś było zatem nie tak, jakiś konflikt.
– Tak jak już wspomniałem, przegraliśmy zbyt wiele domowych meczów – czy to było z powodu toru czy nie, nie umiem powiedzieć. Kilku zawodników miało problemy podczas niektórych meczów. Próbowaliśmy znaleźć tego przyczynę. Nie wydaje mi się, żeby tor był kłopotem. Mimo to staraliśmy się poprawić tor, ale niestety, w oczach klubu nie stało się to wystarczająco szybko, aby nie być zmuszonym dokonać pewnych działań. Niewiele więcej mogę powiedzieć na ten temat, poza tym, że jestem smutny widząc Marka, który odchodzi z klubu. Byłem zadowolony ze współpracy z nim w ostatnich latach.
– To już historia. Ostatni temat. Do drużyny dołączają m.in. Bartosz Smektała i Kacper Woryna. To delikatny zastrzyk młodości do zespołu. Ty i Fredrik Lindgren możecie czuć się teraz niczym weterani – oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
– Zaczynam czuć się staro, będąc jednym z najstarszych zawodników w drużynie. To niedobrze. Cieszę się z przyjścia nowych zawodników. Uważam ich za dobrych żużlowców, którzy mogą wnieść wiele pozytywów do zespołu. Myślę, że będziemy stanowić dobrą ekipę w przyszłym sezonie, tak jak wspomniałeś – z młodymi zawodnikami. Miejmy nadzieję, że zaprezentujemy się z dobrej strony.
– Tradycyjnie na koniec możesz powiedzieć kilka słów dla kibiców Włókniarza. Wiem, że jakiś czas temu zrobiłeś to poprzez klubowy fan page, ale możesz to zrobić jeszcze raz, bo przecież kibice to uwielbiają.
– Mam nadzieję, że uda się wreszcie zwalczyć koronawirusa i kibice będą mogli wrócić na stadiony. Z ich wsparciem, wiem, że damy z siebie wszystko, aby wrócić z klubem do czołówki i powalczyć o medale. Przede wszystkim postaramy się awansować do play-off, a potem zobaczymy co się wydarzy. Według mnie naszym celem powinna być walka o medale. Włókniarz to klub, który zasługuje na miejsce w czołówce.
– Nie ulega wątpliwości, że bez kibiców nie ma takiego ścigania. Jest jazda, ale nie ma ścigania, bo nie czuć tej ekscytacji z trybun.
– Zgadza się. Można ubolewać. Tak to niestety wyglądało w tym roku, ale na szczęście udało się w ogóle wystartować, dzięki czemu kibice nie tylko w Polsce, ale na całym świecie mogli zobaczyć całkiem sporo fajnego ścigania w telewizji. Ale tak jak powiedziałem, w przyszłym roku chcielibyśmy powrotu kibiców na stadiony. Częstochowa z wypełnionym obiektem jest najlepszym miejscem na świecie. Ta atmosfera jest niezwykła, bardzo za nią tęsknię i trzymam kciuki, aby w kolejnym sezonie fani wrócili na trybuny.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!