Marek Cieślak ma za sobą bardzo udany debiut w barwach ROW-u Rybnik. Na własnym obiekcie Rekiny pokonały Wilki Krosno aż 63:27. Przed rybniczanami jednak bardzo trudny wyjazd do Gdańska. Niedzielne starcie zapowiada się fantastycznie.
Marek Cieślak w poprzednim sezonie zrezygnował z funkcji trenera we Włókniarzu Częstochowa. Przed nowym sezonem podpisał kontrakt w Rybniku. W obu klubach prezesi przebywają w parku maszyn. Między innymi dlatego były trener reprezentacji Polski złożył wypowiedzenie w Częstochowie. – Mnie prezes w parku maszyn nie przeszkadza, jeśli jest prezesem, a nie trenerem. Na nic się nie umawialiśmy. Jesteśmy jednak dorosłymi ludźmi. Nie po to prezes zaprosił mnie do pracy w Rybniku, żeby mi teraz coś udowadniać.
Nowy szkoleniowiec ROW-u tonuje jednak optymistyczne i na wyrost wyciągane wnioski. Bardzo doświadczony trener zachowuje zimną krew i podkreśla, że zespół czeka jeszcze sporo pracy. – Dopiero wszystko się rozkręca i na razie nie ma się co podniecać. Ani tym, że Wybrzeże wygrało z osłabioną Unią, ani tym, że my z Wilkami. Cały sezon przed nami. Musimy pracować, żeby takie wyniki, jak ten ostatni były codziennością. Nie takie do 27, ale żeby to była solidna drużyna, która potrafi się spiąć, kiedy trzeba.
W rozmowie z polskizuzel.pl Były trener reprezentacji Polski wypowiedział się także na temat występu Kacpra Gomólskiego. Z pewnością był to dla niego bardzo trudny mecz, ponieważ dwa dni wcześniej zmarł jego tata, który pomagał mu w parku maszyn. Kacper jednak udźwignął ciężar debiutu w nowej drużyny i zdobył komplet punktów (z bonusami) – Nikt nie miał pewności, że to się uda, a jednak zadziałało, jak należy. Pozostawiłem decyzję Kacprowi. Uważałem, że byłoby nie fair z mojej strony, żeby go namawiać na jazdę w meczu mimo tego całego nieszczęścia. To musiało wyjść od niego. Powiedział, że chce jechać, a ja go pochwaliłem, że to słuszna decyzja. To oczywiście trudno porównywać, ale na kaca najlepsza jest praca. Na takie nieszczęście, jak spotkało Kacpra też. Żeby się oderwać od myśli, lepiej zająć się sportem. To dało pozytywny efekt. Była dodatkowa mobilizacja. Nie pamiętam, kiedy Kacper zrobił płatny komplet.
Marek Cieślak odniósł się także do najbliższego starcia z Wybrzeżem. Jest zadowolony, że to właśnie rybniczanie pojadą w delegację. Ponownie jednak w bardzo dyplomatyczny sposób wypowiedział się co do planów na to spotkanie. – Wybrzeże nie bardzo wie, czego może się spodziewać po nas, a my nie wiemy, czego się spodziewać po nich. Prawda jest jedna, dobrze, że jedziemy na tym etapie do nich. Jesteśmy w fazie budowania zespołu, mamy praktycznie samych nowych zawodników, ale to oni muszą się stresować bardziej. Fajnie byłoby wygrać i ja tego nie wykluczam, ale tam się może zdarzyć wszystko. Poza wszystkim w tego typu meczach najważniejsze są bonusy. Zamykając temat, jedziemy po jak najlepszy wynik, ale i też po to, żeby zebrać doświadczenia na temat Gdańska i toru. Tam było trochę zmian, dosypali nawierzchni, podobno jest lepiej, niż było. Na pewno nie ten mecz zdecyduje o tym, kto awansuje, bo to daleka droga, ale to będzie ważne spotkanie dla obu drużyn. Choćby z tego względu, że zobaczymy, w jakim miejscu jesteśmy. Bo teraz nie wiemy, czy to Wilki takie słabe, czy my tacy mocni. Wybrzeże też ma podobny dylemat.
Oferta na PGE Ekstraligę dostępna tutaj -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!