Groźne upadki, efektowne mijanki i emocje trzymające w napięciu do ostatnich metrów czwartego okrążenia. Tak w skrócie niedzielne spotkanie MRGARDEN GKM-u Grudziądz z Fogo Unią Leszno opisze niemal każdy kibic „czarnego sportu” z Polski. Jednym z bohaterów tej niezwykłej wizytówki żużla w naszym kraju był junior leszczyńskich „Byków”, Bartosz Smektała.
Młodzieżowiec Fogo Unii występu na torze w Grudziądzu nie będzie jednak dobrze wspominał. Uczestnik tegorocznego SEC, podobnie jak reszta zespołu, miał spore kłopoty z dopasowaniem się do nawierzchni toru. – Jak widać po punktach naszej drużyny, byliśmy kompletnie niespasowani z nawierzchnią, męczyliśmy się na tym torze. Specjalnie się on nie różnił od tego, co mamy w Grudziądzu od kilku już sezonów – twierdzi Smektała.
Spotkanie – co można uznać za niemałą niespodzianką – od początku toczyło się pod dyktando gospodarzy, którzy w pewnym momencie uzbierali 10-punktową przewagę. Ostatecznie dzięki udanej końcówce i dobre postawie Piotra Pawlickiego, leszczynianie zdołali stratę odrobić i wywieźć z Grudziądza jedno „oczko”. – Ekstraliga jest na tyle wyrównana, że wszystkiego mogliśmy się spodziewać. W połowie meczu ten wynik wyglądał niekorzystnie dla nas, więc remis na wyjeździe jest dla nas jak wygrana. Do domu wracaliśmy z uśmiechem na twarzy – dodaje junior Fogo Unii.
Dla mistrzów Polski był to pierwszy, stracony w tym sezonie punkt. – Ze spokojem podchodzimy do każdego meczu. Nawet gdybyśmy przegrali w niedzielę w Grudziądzu, to nic by się nie stało – kończy nasz rozmówca.
Drużyna Fogo Unii Leszno pomimo utraty punktu wciąż jest liderem PGE Ekstraligi. Z kolei żużlowcy MRGARDEN GKM-u Grudziądz z pięcioma „oczkami” na koncie zajmują 6. lokatę. Podopieczni trenera Roberta Kempińskiego (podobnie jak Get Well Toruń) mają odjechany mecz mniej.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!