W sobotni wieczór drugim zawodnikiem cyklu Speedway Grand Prix został Leon Madsen. Duńczykowi do nowego Indywidualnego Mistrza Świata Bartosza Zmarzlika ostatecznie zabrakło dwóch punktów. Trudno jednak nie doceniać wartości drugiego miejsca, które wywalczył w pierwszym roku startów, jako stały uczestnik.
Jak na debiutanta, wynik który osiągnął, jest zatem rewelacyjny. Gdyby w trakcie całego sezonu nieco więcej szczęścia było z nim, być może to właśnie on stałby na najwyższym stopniu podium końcowego SGP 2019. Dodatkowo na przeszkodzie Duńczykowi stawały urazy, których nabawił się w tym sezonie. – Nie jest łatwo zdobyć mistrzostwo świata. Bartek startował już czwarty sezon w Grand Prix. Dołączenie do cyklu i możliwość ścigania się o tytuł mistrzowski już w pierwszym roku to wielkie osiągnięcie. W połowie sezonu zanotowałem poważny upadek w Częstochowie, który zakończył się urazem kostki. Przed nim miałem z kolei pewne problemy z plecami. Biorąc pod uwagę te kontuzje, sądzę, że mogę być bardzo zadowolony ze zdobycia srebrnego medalu. Udowodniłem, że tu jest moje miejsce. Zamierzam walczyć o mistrzostwo w kolejnych latach. Mam nadzieję, że w zimie dokładnie się wyleczę, wrócę w 100% sprawny i będę ciężko walczył o zwycięstwo w następnym sezonie – mówił, drugi zawodnik na świecie w sezonie 2019, Leon Madsen.
Patrząc na całe zmagania w serii już po jej zakończeniu, należy z pewnością zwrócić uwagę na bardzo dobre, zakończone zwycięstwami rundy – dwie w Polsce i jedną w Wielkiej Brytanii. Jak się okazuje sporą inspiracją dla reprezentanta Kraju Hamleta jest jego mała córeczka, Marika. Zawodnik podziękował również wszystkim, bez których ten sukces nie był możliwy, wliczając w to sztab medyczny, mający duże znaczenie w trakcie trwania sezonu. – Pomogła mi moja mała córeczka. Oczywiście zanim zostałem ojcem, byłem odpowiednio dobry. Ostatnich kilka sezonów miałem naprawdę właściwych. Ukończyłem ten, jako najlepszy zawodnik w Ekstralidze, zdobyłem w ubiegłym roku mistrzostwo Europy. Dobrze jest mieć dla kogo jechać, to powoduje spokój. Oczywiście chcę, aby była ze mnie dumna. Ten rok był dla mnie świetny. Byłem najskuteczniejszym zawodnikiem w polskiej Ekstralidze. To też był jeden z moich celów przez lata. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Wygrałem Grand Prix w Warszawie, Cardiff i to ostatnie w Toruniu, z maksymalną zdobyczą punktową. Jestem „nabuzowany”. Bardzo cieszę się z tego, co osiągnąłem w tym roku. Nie mogę doczekać się kolejnych sezonów, aby walczyć o Indywidualne Mistrzostwo Świata z tymi chłopakami. Oczywiście chciałbym podziękować lekarzowi, który pomagał mi przez cały sezon. Bez jego pomocy nie byłbym w stanie kontynuować jazdy. Podziękowania należą się mojemu teamowi, lekarzom, fizjoterapeutom z Częstochowy. Wszyscy pomogli mi uporać się z urazami. Bez nich nie byłbym w stanie się ścigać, dlatego chciałem im podziękować. Wielkie słowa uznania kieruję również do moich wiernych kibiców, rodziny, dziewczyny, córki i wszystkich sponsorów – przekazał.
Ostatecznie Madsenowi do tytułu mistrzowskiego zabrakło trzech punktów, co na przestrzeni całych zmagań mogło sprowadzić się do jednego małego błędu, czy defektu. Taki miał miejsce w Szwecji, a dodatkowo w Vojens, w trzeciej od końca rundzie, stracił on sporo do finalnego triumfatora. – Na końcu mnie i Bartka dzieliły tylko dwa punkty. Teraz mam zamiar się tym cieszyć, a później przeanalizować sezon. Mam nadzieję, że gdy wrócę w przyszłym roku, będę w 100% sprawny i po analizach małych błędów, które popełniłem, myślę, że mogę jeszcze mocniej walczyć o mistrzostwo. Tym razem było bardzo blisko. Miałem defekt motocykla w Målilli. To małe różnice, które mogły mieć znaczenie. Jeśli mówimy o Vojens, powinienem tam mieć lepsze starty, podobnie w półfinale w Teterow. Było kilka miejsc, w których mogłem być lepszy. Po zawodach w Vojens usiadłem i bardzo przyłożyłem się do moich wyjść spod taśmy, aby je poprawić. To się udało, zarówno w Cardiff, jak i w Toruniu miałem bardzo dobre starty. Pracowałem nad tym bardzo ciężko, poprawiłem to i mam nadzieję, że uda mi się ten stan utrzymać do kolejnego sezonu – podkreślił.
Po urazach, których doznał w tym roku, niezbędny będzie zabieg. Kiedy może do niego dojść? – Muszę przejść operację tak szybko, jak to tylko możliwe. Chcę wrócić do pełni sprawności jak najszybciej się da, abym mógł dojść do siebie i zacząć przygotowania do kolejnego sezonu.
Drugi zawodnik świata – to brzmi dumnie. Do wykonania został już tylko jeden krok, aby złotymi zgłoskami zapisać się w historii speedwaya. – Jest jeszcze coś do wygrania (śmiech). Jednym z moich celów było również zdobycie tytułu najskuteczniejszego zawodnika w polskiej Ekstralidze, która jest najmocniejszą na świecie. Teraz pozostała mi już tylko jedna rzecz do zdobycia i jest to tytuł mistrza świata. To główny cel na kolejny rok – zapewnił.
Madsen jest pierwszym Duńczykiem na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata od sezonu 2015, w którym to Nicki Pedersen zdobył brązowy medal. To z pewnością powód do dumy i radości. Wcześniejsze sukcesy, na tle tego ostatniego, z pewnością są z tyłu. – Jestem z tego bardzo dumny. Mam nadzieję, że duński speedway również odczuwa dumę przez to, że przywróciłem go na światową mapę. Jestem drugim zawodnikiem na świecie. Żadne wcześniejsze osiągnięcie tego nie przebija. To najlepszy sezon w moim życiu i karierze. Mam się zamiar w pełni teraz z tego cieszyć. Chcę wrócić mocniejszy w kolejnym roku.
Co czeka Duńczyka w najbliższych tygodniach? Przypomnijmy, że zakończył on już zmagania na wszystkich frontach i może udać się na zasłużony wypoczynek. Oczywiście towarzyszyć będą mu najbliżsi. – Mam zamiar odpocząć z pewnością w cieplejszej temperaturze niż ta w Toruniu (śmiech). Spędzę czas z moją rodziną – zakończył, wicemistrz świata z sezonu 2019, Leon Madsen.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!