Łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Tak można określić zachowania internautów i „dziennikarzy”, którzy w swoim profesjonalizmie wyrażają pogardę lub naśmiewają się z porażek faworyta meczu. I mam tu na myśli Częstochowę, która nie ma najlepszego czasu. No właśnie, słowo klucz to „czasu”.
Częstochowskie „Lwy” przegrały drugi mecz z rzędu u siebie. O ile z leszczyńskimi Bykami ta porażka mogła być do przewidzenia, tak tę ze „Spartanami” uznaję jako niespodziankę i to dużego kalibru. Nasuwa się tylko jedno pytanie – Wrocek taki mocny czy Czewa taka słaba? Moim zdaniem ani jedno ani drugie. Denerwuje mnie tylko zmienność zdania, w zależności od sytuacji, która właśnie następuje. Przed tym meczem przeglądałem fora klubowe, zerkałem na kursy u „buków” oraz zapoznawałem się z Waszym zdaniem na grupach „fejsbukowych”. Wszyscy, jak jeden mąż twierdzili, że „Lwy” zagryzą „Spartan”, zranionych brakiem Maćka „Janosia” Janowskiego. Zdecydowana większość skazywała na porażkę ekipę Darka Śledzia, z pełną powagą, a wręcz „śmiertelną” zawiścią względem siebie, przerzucaliście się argumentami.
Po zakończonym meczu znowu zerknąłem na fora i grupy „fejsowe” i nie mogłem się nadziwić, że Ci sami „eksperci”, którzy wróżyli łatwą wiktorię ekipy ze Świętego Miasta, teraz z tej samej drużyny mają istny poligon prześmiewczy. Nie ma znaczenia dla Was to, że junior ze łzami w oczach udziela wywiadu, biorąc na klatę swoją postawę, czy nawet wynik drużyny. Oni to wszystko czytają! Oczywiście to Wasza brocha, wolność słowa i demokracja wciąż w naszym kraju jest, ale… Ja bym się z drużyny częstochowskiej nie naśmiewał, bo kryzys dopadł ich teraz, ale z niego wyjdą, najpewniej w okresie najbardziej pożądanym i wtedy pokażą swój potencjał.
My Polacy lubimy się nabijać z innych, pałamy się czyimś nieszczęściem lub niepowodzeniem. Był hejt na Lublin, jest hejt na Toruń, mało brakuje do sponiewierania ekipy Marka Cieślaka. Kto następny? Naprawdę musimy karmić się takim dialogiem? To tylko sport i nigdzie nie jest napisane, że faworyt musi wygrywać. Dopóki sami nie zrozumiemy jego idei, dopóty ciężko będzie brać do świadomości wynik pojedynku ze zrozumieniem.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!