Nie da się ukryć, że wczorajsza informacja o przejściu Grigorija Łaguty do ekipy Speed Car Motoru Lublin spadła jak grom z jasnego nieba. W głębi duszy nie jestem jednak specjalnie zaskoczony. W końcu sam o tym pisałem w podsumowaniu okienka transferowego, a nikt w to nie wierzył…
Przejście „Griszy” do ekipy z Lublina, przede wszystkim jest istotne z czysto sportowego punktu widzenia. W tym momencie beniaminek PGE Ekstraligi zyskuje bardzo dużo względem swoich rywali, co daje naprawdę duże szanse na utrzymanie się w najmocniejszej lidze świata.
Zdecydowanie ciekawszy jest jednak wątek samego Łaguty. Co by nie mówić, patrzę na wczorajsze informacje z naprawdę szerokim uśmiechem. W końcu to było praktycznie pewne, że doświadczony Rosjanin ostatecznie dogada się z klubem, który zaoferuje mu zdecydowanie większe pieniądze. Szkoda tylko, że wcześniej nie przyszło mu śpiewać, że „kto nie skacze, ten z Lublina”.
Zasadniczo jest to też idealny obraz polskiego speedwaya. Choć momentami kluby, zawodnicy i kibice chcą prowadzić politykę lojalnościową, to i tak o wszystkim decyduje pieniądz. Wówczas słychać tylko wielkie „ojeju, złotówa”. Gdyby to tylko było coś nienormalnego…
Oczywiście w całym zamieszaniu nie można mieć ani grama pretensji do działaczy z Lublina. Dla nich prowadzenie klubu to biznes oraz konieczność zadowalania kibiców wynikami, a je Łaguta akurat może gwarantować. Poza tym są to inteligentni ludzie, którzy praktycznie na pewno zdają sobie sprawę, że może to być zaledwie roczna przygoda. Najlepsze rozwiązanie doraźne? Zdecydowanie tak.
Jeśli chodzi jednak o samego zawodnika… Jak można go traktować poważnie? O ile sama „pogoń za pieniądzem” jest jak najbardziej wytłumaczalna, o tyle rzucanie przez niego pustych słów na wiatr, jest jednak dosyć wymowne. W sumie szkoda, że nie udało mu się dogadać z Ireneuszem Nawrockim. Obaj mogli bowiem do siebie pasować.
Teraz jestem tylko ciekaw, jak wielu fanów Rosjanin stracił. Z każdym dniem upewniam się, co do tego, że to o nim mógł pisać Stanisław Wyspiański:
Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
ostał ci się ino sznur.
Swoją drogą ciekawe, jak potoczy się przyszłość Łaguty. Czy ktokolwiek jeszcze mu zaufa? Czy może czekają go krótkoterminowe kontrakty i zimne relacje z działaczami? Stawiam na to drugie.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!