Były żużlowiec, trener młodzieży w Gorzowie, a zarazem ojciec młodego zawodnika – Oskara Palucha, wypowiedział się dla serwisu speedwaynews.pl o pożytecznej idei, jaką są rozgrywki na „250-tkach”.
Ledwie zdał egzamin na licencję, a już zaczął wygrywać i odnosić sporo sukcesów – tak można krótko podsumować trzynastoletniego Oskara Palucha, o którym można było przeczytać w ostatnim odcinku naszej serii „Młodzi i gniewni”. Jego ojciec – zasłużony, były zawodnik gorzowskiej Stali wypowiedział się odnośnie zawodów w klasie 250. Ten dział aktualnie jest „na czasie” u Piotra Palucha, gdyż jego syn aktualnie rozwija się w tej kategorii żużla.
– Dzięki temu, że zaczęliśmy w Polsce stawiać na turnieje w klasie 250cc, wydaje mi się, że zacznie przybywać utalentowanych juniorów. Na pewno ta idea pozwoli na większy rozwój żużla w naszym kraju. Teraz mamy regulaminowy nakaz, że zawodnicy mają zdawać licencję na tych motocyklach, ale to jest dobry nakaz. Chłopaków garnących się do tego jest coraz więcej, więc z pewnością z tej grupy będzie spora część, która w przyszłości z powodzeniem będzie się ścigać na „pięćsetkach” – mówił były żużlowiec. – Na 250-tce jeździ się na normalnych, dużych torach, normalnym motocyklu, jest taki sam regulamin. Jedynie moc silnika jest trochę słabsza. Ale podsumowując, zdecydowanie ułatwia to przy adaptacji na „pięćsetkę” – dodał.
– Zauważmy, że nawet w czasach, uzyskiwanych przez zawodników różnice są niewielkie, w granicach trzech – czterech sekund. To naprawdę dobry „przedsionek” przed dorosłym żużlem. Na dłuższych torach, takich jak na przykład w Pardubicach, można osiągnąć nawet sto trzynaście kilometrów na godzinę na wejściu w łuk – tłumaczył Piotr Paluch.
Pojawił się jakiś czas temu pomysł, by rozgrywać międzypaństwowe test-mecze na motocyklach 250. Taka idea podobałaby się trenerowi gorzowskiej młodzieży. – Jak najbardziej dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie jeszcze rozgrywania imprez międzynarodowych o charakterze szkoleniowym, takich jak np. czwórmecze, czy trójmecze, gdzie reprezentacje różnych krajów mogłyby się ze sobą mierzyć na różnych torach. U nas na łatwiejszych, trochę dłuższych, a np. w Danii na krótszych i zdecydowanie bardziej technicznych. Korzyści by były dla każdego. Dobry krok już został postawiony, bo cykl turniejów parowych (Youth Developments Series – dop. red.) odbywa się tez zagranicą – wyjaśniał popularny „Bolo”.
„Na czasie” jest dzisiaj temat wprowadzenia zagranicznego zawodnika na pozycji juniorskiej w polskiej PGE Ekstralidze. Piotr Paluch uważa, że nie powinno się tego robić, gdyż po to nastąpił rozwój szkolenia w Polsce na mniejszych silnikach, żeby zwiększyć umiejętności młodych zawodników. – Nie po to szkolimy zawodników na 80-tkach, 125-tkach, czy teraz na 250-tkach, aby dawać „otwartą furtkę” żużlowcom zagranicznym. Jeżeli chcą, to niech ich rodzime federacje stworzą godziwe warunki w ichnich ligach. A jeżeli junior jest dobry, to i tak bez problemu znajdzie sobie miejsce w każdym zespole.
Nasz rozmówca nie ukrywał również, że w przyszłym sezonie liczy na starty swojego syna na arenie międzynarodowej. – Jeżeli Oskar zostanie powołany do kadry, to jak najbardziej, w przyszłym roku będziemy znów starać się o jazdę w takich imprezach, jak tegoroczny Puchar Europy w Divišov. To bardzo dobra nauka dla polskiej czołówki w klasie 250. Oni z pewnością za kilka lat będą nadawać ton rywalizacji na żużlu – podsumował Piotr Paluch.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!