Krystian Pieszczek jest na początku tegorocznego sezonu liderem Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Powrót wychowanka do swojej macierzystej drużyny okazał się być strzałem w dziesiątkę.
Za drużyną Zdunek Wybrzeża Gdańsk już trzy ligowe konfrontacje. Inauguracyjne zwycięstwo w Gnieźnie sprawiło, że apetyty wielu fachowców, ale i kibiców znacznie wzrosły. Tymczasem podopiecznym Mirosława Berlińskiego kolejne dwa mecze nie wyszły. Niespodziewana porażka z Unią Tarnów na własnym torze i dość pechowy przebieg meczu na Łotwie spowodowało, że w chwili obecnej ekipa znad morza sklasyfikowana jest na czwartym miejscu. – W Daugavpils z pewnością zabrakło nam szczęścia. Początek meczu pokazał, że jesteśmy w stanie wywieźć stąd korzystny wynik, a nawet zwycięstwo. Niestety, pech dopadł Kacpra (Gomólskiego, który w jednym z biegów został wykluczony), Karola (Żupińskiego, który zaliczył upadek na prowadzeniu), a także mnie, gdy rozpadł mi się silnik w trzeciej serii startów. Myślę, że byliśmy w stanie wygrać ten mecz w Daugavpils, gdyby to szczęście nam odrobinę mocniej dopisało… – mówi Krystian Pieszczek w rozmowie z serwisem speedwaynews.pl.
W dotychczasowych trzech spotkaniach ligowych Pieszczek przy swoim nazwisku zapisywał odpowiednio: 13, 11 i 12 punktów. Dorobek punktowy w starciu z Unią Tarnów oraz Lokomotivem Daugavpils mógłby być bardziej okazały, gdyby nie dwa defekty. – W tydzień straciłem praktycznie dwa silniki, bowiem nie wiem czy ten na którym jechałem w Daugavpils uda mi się jeszcze uratować. Będziemy robić wszystko, aby znów można było go wsadzić do ramy oraz, aby był on szybki, lecz wiadomo, że wiąże to się dla mnie z kolejnymi kosztami. Mam co prawda zbudowany solidny park maszyn na ten sezon, ale nie mam wpływu na to, że w siedem dni tracę dwie jednostki. Pozostaje mi być optymistą, że uda się go naprawić, a nie przyjdzie kupować nowego silnika… – dodaje nasz rozmówca.
36 punktów wywalczonych w siedemnastu biegach daje Pieszczkowi średnią biegową 2.118 i miejsce jedenaste w Nice 1. Lidze Żużlowej. Drugi z zawodników Zdunek Wybrzeża – Mikkel Bech jest dopiero siedemnasty (1.933). – Początek może napawać optymizmem, bowiem jestem bardzo skuteczny i szybki. Szkoda potraconych punktów na Łotwie, bowiem jechałem tam po komplet piętnastu punktów, a zdobyłem tylko dwanaście. Narzekać nie mogę, ale wiem, że stać mnie na te kilka oczek więcej przy swoim nazwisku. Swoje zrobiły też defekty, gdzie praktycznie zaraz po starcie straciłem szanse na sześć punktów… – analizuje Pieszczek.
W najbliższych tygodniach gdańszczanin będzie startował głównie na brytyjskich torach, bowiem najbliższe spotkanie ligowe Zdunek Wybrzeża zaplanowane jest na maj, gdy do Gdańska zawita Arged Malesa TŻ Ostrovia Ostrów. Kilka dni wcześniej w Gnieźnie odbędą się z kolei Mistrzostwa Par Klubowych I Ligi. – Brakuje nam jednej ekipy w Nice 1. LŻ, ale nic z tym nie zrobimy. Ja mam kilka spotkań w barwach Ipswich Witches, do tego dojdą treningi w Gdańsku i może uda się wystartować jeszcze w jakichś zawodach towarzyskich. Będziemy mieli też trochę czasu na dopracowanie kolejnych spraw sprzętowych.
W maju startuje także szwedzka Elitserien, gdzie Krystian Pieszczek ma podpisany kontrakt z drużyną Indianerny Kumla. Początkowo trener "Indian" przewidywał Polaka w roli rezerwowego, lecz patrząc na postawę jego w pierwszych spotkaniach, kto wie czy nie dostanie on swojej szansy. – Mamy w Kumli bardzo fajny i mocny skład. Ja jednak podpisałem tam kontrakt po to, by regularnie tam startować. Zrobię wszystko, aby przekonać menedżera do swojej osoby, ale to on już ustala skład.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!