Pogoda żużlowej Polski nie rozpieszcza, jednak sezon jest już za pasem i niedługo rozpocznie się wielkie ściganie. Żużlowcy powrotu na tor i do rywalizacji, nie mogą się doczekać. Jednym z nich jest zawodnik Betard Sparty Wrocław - Maciej Janowski.
26-letni zawodnik i reprezentant Polski w cyklu Speedway Grand Prix, zapytany w wywiadzie o to jak minęła zima, powiedział. – W sumie to nie narzekam, bo naprawdę miło spędzałem czas, robiłem mnóstwo ciekawych rzeczy i spotkałem masę świetnych ludzi. Treningi w tym roku miałem bardzo mocno urozmaicone. Do standardowego zestawu doszło sporo snowboardu. Muszę przyznać, że chyba nigdy jeszcze nie spędziłem tylu godzin na stoku! To znakomita forma treningu tlenowego. No, a jeśli śmiga się z takimi asami, jak Wojtek Pawlusiak, to już sama frajda (śmiech). Zima jest w porządku. Tylko w zimie, a nie wiosną (śmiech)!
Mróz Wrocławianinowi straszny nie jest. W przerwie zimowej zażył nawet kąpieli w górskim strumieniu, co mogliśmy zobaczyć na kanałach społecznościowych zawodników Sparty, przebywających na zgrupowaniu w Świeradowie-Zdroju. – No tak. Już drugi raz wykonałem taki numer. Morsowanie to naprawdę fajna opcja – hartuje i ćwiczy psychikę. Bo takie wejście do lodowatej wody, to tylko kwestia głowy. Jasne, że jest sakramencko zimno. Dlatego właśnie wszystko zależy od mentalu, trzeba wejść na pewniaka, nie myśleć o tym. Ciekawe doświadczenie. Wysiedziałem w tym strumieniu może minutę? Ale, jak wyszedłem, czułem się genialnie. I było mi tak ciepło, że mogłem na golasa do domu wracać (śmiech).
Janowski zaliczył także treningi w cieplejszych warunkach. – To motocross w Hiszpanii, przygoda z innego bieguna. Było ciepło, słonecznie, bajka! Pojechałem na siedem dni, a zostałem… siedemnaście! Nie dało się inaczej, bo wszystko grało idealnie. Pogoda dopisała fantastycznie, tory były perfekcyjnie przygotowane, do tego znakomite towarzystwo. Byłem tam m.in. z Przemkiem Pawlickim i Tomkiem Jędrzejakiem. Trenowaliśmy bardzo blisko Pitera. Gdyby nie obowiązki w Polsce, pewnie siedziałbym tam cały miesiąc.
Pogoda komplikuje plany związane z pierwszymi wyjazdami oraz treningami na tor żużlowy. Jak przyznaje Janowski, słowem które najczęściej pada w czasie rozmów między zawodnikami, jest obecnie "pogoda". – Najczęściej wymawianym słowem w rozmowach między żużlowcami jest ostatnio „pogoda”… Wszyscy czekamy i zastanawiamy się, jak długo zima będzie jeszcze straszyć i gdzie da się trenować? Ktoś sprawdzi jakiś tor, da znać, że można pojeździć i od razu wali tam pół Polski. Żaden tor tego nie wytrzyma i warunki szybko się pogarszają. Doświadczyłem tego w Gnieźnie. Jednego dnia solidnie potrenowałem, a drugiego… wróciłem do domu. Podobnie jest na innych obiektach. Śledzimy sytuację, wymieniamy się informacjami i planujemy różne rozwiązania. Jeśli dalej będzie tak ciężko, to kto wie, może ruszymy gdzieś na południe Europy. Jakoś przygotować się do sezonu przecież musimy!
Maciej zapytany o ilość treningów, jakie jego zdaniem powinien jeszcze odbyć, powiedział że potrzebuje ich jeszcze trzech. – To takie akceptowalne minimum, żeby na zawodach czuć się względnie bezpiecznie. Pierwszego dnia w Gnieźnie okazało się, że nie zapomniałem, jak się jeździ (śmiech). Ale to za mało. Warunki były niełatwe, tor selektywny i trzeba było się trochę naszarpać z furą. Nie narzekam, bo takie rzeczy też są potrzebne. Czuję jednak, że jeszcze kilka sesji powinienem zaliczyć przed pierwszym meczem.
Póki co bardziej potrzebne są mu jazdy indywidualne. – Na razie jeszcze pojeżdżę sam. Muszę przyzwyczaić się do motocykla, prędkości itd. Ważne, żeby nawyki wróciły, żeby poznać nowy sprzęt, by potem właściwie oceniać sytuację i dokonywać zmian w dobrym kierunku. Myślę, że potrzebuję na to jeszcze dwóch, może trzech treningów. A potem przyjdzie pora na ściganie spod taśmy. To też bardzo ważne i mam nadzieję, że zdążymy tak potrenować przed inauguracją. Warto trochę powalczyć z kolegami, poczuć klimat normalnego biegu itd. Jestem dobrej myśli. Gdzieś na pewno znajdzie się miejsce, w którym będzie można potrenować. Zima musi w końcu odpuścić. Chyba wszyscy już zatęsknili za speedwayem. Nie wiem, może jakąś żużlową Marzannę powinniśmy utopić? Tylko, jak ona by wyglądała (śmiech)?
Źródło: redbull.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!