Redakcja speedwaynews.pl podsumowuje ósmą kolejkę PGE Ekstraligi. Poniższe zestawienie zawiera żużlowców, którzy naszym zdaniem zrobili największe wrażenie. Co ważne, ośmiu zawodników zostało wybranych zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Na pozycjach 1-5 musi zatem widnieć przynajmniej dwóch polskich seniorów, pod numerami 6 i 7 znajdują się krajowi młodzieżowcy, natomiast pod ósemką żużlowiec do lat 23. Zapraszamy do lektury i kulturalnej dyskusji na ten temat w komentarzach!
1. Fredrik Lindgren (forBET Włókniarz Częstochowa) (2*,2,3,1,3) 11+1 [1. raz nad kreską/1 raz pod kreską]
Nie był najskuteczniejszym zawodnikiem biało-zielonych w niedzielny wieczór, ale to on wykonał akcję meczu. Gdyby któryś z kibiców przed dziesiątym biegiem spotkania forBET Włókniarza ze Stelmet Falubazem postanowił przełączyć, by zobaczyć start do wyścigu o GP Kanady Formuły 1, najprawdopodobniej przegapił fantastyczną szarżę Fredrika Lindgrena, który na ostatnim łuku wyrwał trzy punkty Martinowi Vaculíkowi. Po niej zrobiło się już osiem punktów przewagi „Lwów”. Tego dorobku podopieczni Marka Cieślaka nie stracili, a nawet udało im się go jeszcze powiększyć.
2. Paweł Przedpełski (forBET Włókniarz Częstochowa) (1,3,2*,0,3) 9+1 [1/1]
Właściwie to liderzy forBET Włókniarza nie pojechali jakoś wybitnie, jeżeli porównywać do dwóch ostatnich domowych spotkań. Trio stranieri zdobyło łącznie 26 punktów. W meczu z Betard Spartą ich dorobek to 34 oczka, z Fogo Unią także 26. Kluczem do przegrania passy porażek byli zawodnicy krajowi. Paweł Przedpełski dotąd nie spełniał oczekiwań do tego stopnia, że bardzo mocne były głosy, by dać szansę Damianowi Dróżdżowi. Temu samemu, który ostatnio nie mieścił się w składzie drugoligowego Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań, co w niewybrednych słowach zauważył na antenie stacji nc+ Marek Cieślak. „Narodowy” mówił przed spotkaniem wprost – tej drużynie potrzebny jest mocny Przedpełski. Jego słowa spełniły się już dwie godziny później. To właśnie tak prezentujący się Paweł robił furorę jako młodzieżowiec w barwach Unibaksu Toruń.
3. Jason Doyle (Get Well Toruń) (2,3,3,3,3,2) 16 [3/0]
Get Well Toruń znajduje się na dnie tabeli, ale gdyby nie miał w swoim składzie Jasona Doyle'a, w tej chwili urządzałby sobie lokum gdzieś na czwartym piętrze pod ziemią. Australijczyk robi cuda, by jego drużyna przynajmniej nie kompromitowała się raz po raz. A runda rewanżowa cechuje się tym, że czasem bardziej cieszy się ten zespół, który zdobędzie na przykład 41 oczek, jak to było wczoraj. Doyle pociągnął wynik w sytuacji, kiedy po sześciu biegach było już minus czternaście, indywidualnie wygrywając gonitwy numer siedem, osiem i dziesięć. Za nim poszedł Niels Kristian Iversen, a w samej końcówce także Jack Holder. To właśnie wraz z rezerwowym „Aniołów” Doyle po raz drugi podwójnie ograł Szymona Woźniaka po bardzo kontrowersyjnym upadku Andersa Thomsena. W dwóch i pół zawodnika mecz wygrać jest ciężko – ale wyrwać bezcenny bonus do tabeli już można.
4. Piotr Pawlicki (Fogo Unia Leszno) (1,3,3,3,3) 13 [3/0]
Siłą Fogo Unii Leszno jest klasyczne sześć razy osiem. Z tym, że „Byki” mają aż siódemkę zawodników zdolnych do osiągania najlepszych rezultatów, a w dodatku te ósemki uchodzą w ich przypadku za występ w dolnych rejestrach przeciętności. Co więcej, jeden z leszczynian ostatnio już całkiem regularnie kręci się bliżej kompletów. Piotr Pawlicki przeciw MRGARDEN GKM-owi Grudziądz pomylił się tylko raz, a w dodatku ten wyścig wygrał Dominik Kubera.
5. Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław) (3,0,3,3,3) 12 [2/0]
Bark podobno jeszcze boli, ale na torze po kontuzji śladu już nie widać. Betard Sparta Wrocław ograła Speed Car Motor Lublin, bo pomimo braku Taia Woffindena potrafiła hurtowo zdobywać trójki i dzięki temu ratować sobie kolejne biegi. A aż cztery indywidualne zwycięstwa przywiózł Maciej Janowski. W tym dwa bardzo ważne. Najpierw w gonitwie trzynastej, gdy Spartanie wyszli na meczowe prowadzenie. Później na zakończenie, w ostatniej odsłonie dnia, przyklepując trzy meczowe punkty dla swojej macierzystej ekipy.
6. Maksym Drabik (Betard Sparta Wrocław) (3,3,1,3,1*,3) 14+1 [3/0]
Czy akcja sezonu – można dyskutować, bo Emil Sajfutdinow postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Ale na pewno Maksym Drabik popisał się szarżą kolejki. Na wyjściu z ostatniego łuku czwartego okrążenia czternastego biegu mistrz świata juniorów z 2017 roku z podwójnej przegranej zrobił biegowy remis, zapewniający Betard Sparcie minimum dwa oczka do tabeli. Nie przestraszył się nawet tego, jak ostro bramę prostą wcześniej zamknęli mu rywale. A przecież ta akcja to niejedyna zasługa Drabika z tego meczu. 21-latek uzbierał łącznie 15 płatnych punktów!
7. Mateusz Bartkowiak (truly.work Stal Gorzów) (3,3,0,1*) 7+1 [1/0]
W ósmym spotkaniu w PGE Ekstralidze gwiazda 16-letniego Mateusza Bartkowiaka nareszcie rozbłysła. Stanisław Chomski stawia na tego młodziana uparcie od momentu, kiedy ukończył on odpowiedni wiek – w przypadku urodzonego pod znakiem Wodnika Bartkowiaka oznacza to jazdę od początku obecnego sezonu. Niektórzy wymagali rezultatów od razu, ale tak młodemu zawodnikowi potrzeba jednak nieco doświadczenia. Po pierwszej rundzie przeznaczonej typowo na naukę, fazę rewanżową 16-latek zaczął z przytupem. Pokonanie beznadziejnego w tym sezonie Maksymiliana Bogdanowicza sensacją może jeszcze nie było, ale pewne 5:1 przed braćmi Holderami już trzeba docenić. Później Bartkowiak pojechał jeszcze z rezerwy zwykłej (choć trener Chomski nie musiał go wystawiać, miał do dyspozycji Rafała Karczmarza) i na podsumowanie swojego występu ograł Igora Kopcia-Sobczyńskiego. Oby jak najwięcej takich spotkań!
8. Max Fricke (Betard Sparta Wrocław) (3,3,2,2*,1) 11+1 [2/0]
Nie jechał w Lublinie jako rezerwowy, ale siłą rzeczy trochę nim się stał. Po stracie Taia Woffindena wydawało się, że Betard Sparta Wrocław może mieć problem, bo do szpitala odjechało jedno z dwóch naprawdę pewnych i mocnych ogniw na seniorce. Tymczasem w jego buty w kapitalnym stylu wszedł Max Fricke. Australijczyk zdobył płatnych 12 punktów, walnie przyczyniając się do ważnego w kontekście awansu do czwórki zwycięstwa. 23-latek zastąpi też zresztą Taia Woffindena 15 czerwca podczas Grand Prix Czech w Pradze. Tak naprawdę zaczął to jednak robić już w ubiegły piątek.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!