Przerwa międzysezonowa pozwala na to, aby przedstawić kibicom młodych zawodników, którzy opowiedzą między innymi o tym, co skłoniło ich do ścigania na żużlu. W szóstej odsłonie na pytania odpowiedział Mateusz Świdnicki.
Osiemnastolatek swoje pierwsze kroki zaczynał w częstochowskich barwach pod okiem Józefa Kafla. W przyszłym sezonie zasili szeregi formacji juniorskiej ,,Lwów” wraz z Jakubem Miśkowiakiem i Bartłomiejem Kowalskim.
Wiktoria Sztuka, speedwaynews.pl: – Na początek pytanie, które jest nieodłącznym elementem tego, abyśmy mogli poznać dalszy etap Twojej kariery. Mowa tutaj o początkach z czarnym sportem. Jak wyglądało to w Twoim przypadku?
Mateusz Świdnicki, zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa: – W 2014 roku zacząłem treningi miniżużlowe pod okiem trenera Józefa Kafla. Na koniec sezonu 2014 zdałem licencję miniżużlową i wystartowałem bodajże w 3 zawodach. W turnieju, kończącym sezon w Rybniku, udało mi się zdobyć wtedy 4 miejsce. W sezonie 2015 zdobyłem m.in. Indywidualne wicemistrzostwo Polski, a w 2016 roku przesiadłem się na klasyczne 500-tki.
– Egzamin na licencję zdałeś na torze w Rybniku w 2016 roku. Jak przebiegały Twoje przygotowania do tego przełomowego dla Ciebie wydarzenia?
– Do zdobycia licencji żużlowej przygotował mnie wcześniej wspomniany trener Józef Kafel, dzięki któremu udało mi się osiągnąć to wszystko. Do tej pory, gdy tylko ma czas, to jeździ wraz z moim teamem na zawody i udziela cennych wskazówek, za co chciałbym mu serdecznie z tego miejsca podziękować.
– Twój debiut odbył się podczas Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów w Częstochowie, podczas trwania sezonu 2017. Mógłbyś przytoczyć wspomnienia z tego dnia?
– Pamiętam to, że jechałem wtedy 2 biegi i zdobyłem 4+2 pkt. Było to coś niezwykłego, bo wtedy spełniło się jedno z moich marzeń, a mianowicie wystartowanie z Lwem na piersi.
– Miałeś chwile, w których chciałeś się poddać i odłożyć motocykl do garażu?
– Mam taki charakter, że jak mi coś nie wychodzi, to próbuję wszystko robić tak, żeby to wyszło. Po pierwszej kontuzji na minitorze była taka myśl, ale to może dwa dni, bo tydzień po wypadku z niedoleczoną kontuzją pojechałem na kolejne zawody, ponieważ cały czas walczyłem o jak najlepsze miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw Polski, Do dalszej walki motywuje mnie każda porażka oraz hejt. Mogę śmiało powiedzieć, że porażka i negatywne komentarze motywują mnie bardziej niż sukcesy.
– Często mówi się o tym, jak ciężko juniorom zdobyć dofinansowania na sprzęt, który zagwarantuje duże możliwości w jeździe. Pozyskanie sponsorów również nie należy do najłatwiejszych zadań. Jak zatem poradzić sobie z ewentualnym brakiem funduszy, czy osób skorych do współpracy?
– W latach ubiegłych moim głównym sponsorem był tata. Miałem sprzęt na dobrym poziomie. W nadchodzącym sezonie otrzymałem bardzo duże wsparcie ze strony klubu, za co też chciałbym podziękować Panu Prezesowi Michałowi Świącikowi, że wyszedł z taką inicjatywą i postanowił mnie w aż tak dużym stopniu wesprzeć.
– Czy czujesz stres, wiedząc, ilu kibiców zawiesza wzrok na tak młodego człowieka, jak Ty?
– Przy pierwszym swoim meczu ligowym był dość duży stres, ale gdy jedzie się już któryś kolejny raz, to staje się to normalne i skupiasz się wtedy tylko na jeździe.
– Wiele już za Tobą. Były wzloty i upadki. Wyciągnąłeś z tego jakieś cenne wnioski?
– Najważniejsze, aby się nie poddawać, należy odrzucać od siebie negatywne rzeczy i iść cały czas do przodu. Mimo wszystko starać się, ciężko pracować, a małe sukcesy zaczną przychodzić same.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!