Głównym celem Krystiana Pieszczka na sezon 2019 jest odbudowanie swojej formy sportowe i powrót na właściwe tory, które pomogą mu zdobywać dwucyfrowe wyniki w jak największej liczbie zawodów.
By mieć jak największe szanse na zrealizowanie zakładanych celów postanowił odpuścić dalszą walkę o miejsce w PGE Ekstralidze i skupić się na jeździe na jej zapleczu i wobec tego związał się w ramach rocznego wypożyczenia z macierzystym klubem – Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, gdzie będzie jednym z trójki krajowych seniorów obok Kacpra Gomólskiego i Adriana Cyfera.
Jego menedżer jeszcze w trakcie trwania sezonu intensywnie rozglądał się za klubami, które byłyby w stanie dać szansę gdańszczaninowi w kolejnym roku. W połowie października został on zawodnikiem Indianerny Kumla, gdzie będzie zdobywał punkty boku Taia Woffindena, Chrisa Holdera czy Piotra Protasiewicza. Dziś pochwalił się kolejnym angażem.
Pieszczka w sezonie 2019 będziemy oglądać na Wyspach Brytyjskich. W minionym sezonie debiutował w barwach Leicester Lions i przeplatał lepsze występy tymi słabszymi. Potrafił zdobywać dwucyfrowe rezultaty, co udowodnił m.in. dwukrotnie przeciwko Somerset Rebels zdobywając 11 punktów w Leicester i 12+2 na wyjeździe czy w domowej konfrontacji Lwów z Rye House Rockets (11+1). Choć promotorzy widzieli w nim potencjał o czym otwarcie mówili w mediach, kilka dni później zwolnili żużlowca ze składu i ten został na Wyspach bez pracodawcy.
Teraz za sprawą poszukiwań Tomasza Gaszyńskiego będzie on startował w barwach Ipswich Witches, gdzie jego klubowym partnerem będzie m.in. Daniel King, z którym miał okazję się poznać w Leicester. W ekipie Ritchiego Hawkinsa oraz Chrisa Louisa jeździć będą także Richard Lawson, Cameron Heeps czy Jake Allen. – Przede wszystkim bardzo dziękuję panu Tomaszowi Gaszyńskiemu, że wkłada tak dużo pracy i serca w to, bym mógł się rozwijać. To dzięki niemu mogę znów myśleć o ściganiu w lidze angielskiej. Dla mnie angaż w SGB Premiership był jednym z priorytetów, bowiem jest to świetna szkoła jazdy i z pewnością jest mi ona potrzebna, bym mógł poczynić kolejne postępy. Na tak krótkim torze (ten w Ipswich mierzy 285 metrów) można się wiele nauczyć. Gdyby domowy tor był moim sprzymierzeńcem z pewnością ułatwiałoby mi to sprawę – powiedział nam Krystian Pieszczek.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!