Temat obowiązkowego szkolenia młodzieży wraca jak bumerang. Choć dzisiaj sieć obiegły informacje o zniesieniu nakazu inwestowania w młodzież, należy się jeszcze nad nim na chwilę pochylić.
Jak wiadomo, korzystając z posiadania najmocniejszej ligi i najlepszej reprezentacji na świecie, zarząd polskiego speedwaya postanowił pójść krok dalej i wymusić na klubach szkolenie młodzieży, na wzór klubów piłkarskich. Jak się jednak okazało, przepis ten wniósł więcej złego, niż dobrego.
Geneza takiego efektu jest chyba jedną z najprostszych w polskim speedwayu. Przede wszystkim, inwestowanie w swoją młodzież kosztuje każdy klub niemałe pieniądze. Co biedniejsi mieli więc problemy, by jednocześnie przeznaczać fundusze na szkolenie, oraz walczyć w lidze w najmocniejszym składzie.
Poniekąd należy zrozumieć decyzję włodarzy, którzy chcieli czerpać najlepsze wzorce z innych lig. Wydaje się jednak, że nie wzięto pod uwagę kilku bardzo ważnych kwestii. Przede wszystkim, cały „program młodzieżowy” zaczął się w sezonie 2011, kiedy to w Ekstralidze wszedł przepis o konieczności jazdy dwoma polskimi juniorami. później sukcesywnie wprowadzono to na niższe szczeble rozgrywkowe, co obecnie na dobre weszło w naszą "tradycję". W niższych ligach pojawiły się jednak problemy. W wielu klubach na pozycjach młodzieżowych zaczęli pojawiać się zawodnicy, którzy… nie do końca zasłużyli na jazdę w lidze.
Nie widząc tego, decydenci postanowili pójść o krok dalej, wymuszając szkolenie młodzieży w każdym z ośrodków. Choć sam pomysł nie był bardzo zły, zupełnie nie został on dostosowany do żużlowej codzienności. Po pierwsze, tak jak już wspomniałem, było to wręcz wrzucenie na minę niektórych ośrodków oraz obniżenie poziomu wyścigów juniorskich. Po drugie, pojawia się też problem… ludzki. W Krośnie, Poznaniu, Pile czy Łodzi brakuje bowiem osób, które z własnej chęci przyszłyby do szkółki, powalczyły o licencję i zostały zawodowymi żużlowcami. Niestety, ale tego problemu raczej nie da się już przeskoczyć. W końcu speedway to, co by nie mówić, sport niszowy.
Być może w przyszłości sytuacja nieco się zmieni i pomysły rodem z Bundesligi będą mogły zostać przeniesione do żużlowego światka. Teraz jednak na pewno nie można sobie na to pozwolić.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!